W powietrzu było czuć unoszący się kurz i pył. Podszedłem do Gustawa, który wpatrywał się w dal, czekając na wroga.
- Gustawie? - Spytałem, on w ogóle się nie poruszył, lecz odpowiedział.
- Patton. Masz do mnie jakąś sprawę?
- Owszem, mam. - Odparłem. - Czemu akurat tutaj ma się rozegrać ta dramatyczna scena, co?
- Ach, dobre pytanie. - Poruszył głową. - Otóż tu wspomnienia z dzieciństwa nie są tak silne. Moja przeszłość nie jest taka, jak wszyscy myślicie. Jest bardziej zawiła.
- Czyli?
- Może kiedyś ci wyjaśnię. Wojsko gotowe?
- Tak. - Powiedziałem, po chwili ciszy znów zacząłem. - Ale SnowStorm się nie stawił.
- Tak jak myślałem. On myśli o tym samym co ja. Jest nam trudniej niż wam... Wam też jest ciężko, przynajmniej niektórym, że znów będziecie widzieć masę trupów, a wśród nich może nawet własnych przyjaciół i rodzinę.
- No do przyjemnych, ten widok nie należy. Ale ciebie dręczy coś innego, prawda?
- Patt, wiesz że jako iż jesteś betą mam do ciebie pełne zaufanie. Nie darzę nim byle kogo, wiesz o tym. Ale o tym, co dręczy mą duszę nie mogę ci powiedzieć, przykro mi.
Po chwili ujrzałem brązowego wilka, który przemknął gdzieś między Jenn i Riven, rozmawiające o swoim sprzęcie, o tym jak go zdobyły i będą używać.
- SnowStorm już tu jest. - Powiedziałem.
- Wiem. - Odparł Gustaw, lecz jego wzrok skierowany był ciągle w jeden punkt. Nagle podniósł głowę i skierował się do wojska, które na jego widok ustawiło się na baczność.
- Słuchajcie. - Przemówił. - Nie stójcie na baczność, wyluzujcie. Chcę, abyście wszyscy pamiętali, że mamy sobie wzajemnie pomagać. Bądźcie bezlitośni dla tamtej watahy, bo zasługują na zagładę.
W cieniu ujrzałem jakąś postać ze skrzydłami. Domyśliłem się kto to jest, ale postanowiłem nikomu nic nie mówić. Pewnie przyszedł popatrzeć...
Tymczasem wróg był już bliżej, niż myślałem. Podczas mej kilkusekundowej zadumy wojsko wrogiej watahy zdążyło pojawić się na polu walki. Dwa wojska ruszyły z taranem na siebie i wojna wybuchła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!