Nie wiem czemu, ale coś pchało mnie na Ptasie Pole. Kiedy tam dotarłam wyczułam silny zapach... spalenizny...
Poszłam w kierunku odoru. Natrafiłam na ślady. I to jakie! Musiał je zostawić duży zwierz. Przynajmniej dziesięć razy większy ode mnie. Ciekawość pchała mnie dalej.
Wyjrzałam zza kupki zboża. Zobaczyłam wielką, czerwoną smoczycę. Łuski błyszczały w promieniach słońca.
Obok niej było gniazdo z czterema jajami. Słyszałam od jednego wilka, że jeśli znajdzie się smocze jajko, można oswoić smoka, który z niego się wykluje. Podobał mi się ten pomysł.
Wzięłam głęboki oddech. Muszę odwrócić uwagę smoczycy. Do łapy wzięłam kamień. Rzuciłam go przed siebie. Smoczyca ani drgnęła.
Podeszłam do niej z drugiej strony. Weszłam w stertę zboża. Zaczęłam nią poruszać.
W ostatniej chwili z niej wyszłam. Smoczyca rzuciła się na kupkę zboża i się z nią szarpała. Wyglądało to komicznie.
Rzuciłam się w stronę gniazda. Do łap wzięłam najmniejsze jajko. Uciekłam z Ptasiego Pola.
Przyjrzałam się jajku. Białe, z przebłyskami srebrnego koloru. Uśmiechnęłam się do siebie.
Będę mieć swojego smoczka. Poczułam się, jakbym została matką trzeciego dziecka.
Dumnie ruszyłam z jajkiem do domu. Uważałam, żeby go nie upuścić.
pachniało - powinno być pchało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!