Kiedyś moja mama opowiadała mi, jak dostała od taty niebieską apaszkę. Tata podarował ją mamie, zanim zostali parą. To też mógł być znak.
-Dziękuje.-wyjąkałam. Dotknęłam łapą mojego naszyjnika. Pięknie błyszczał w promieniach słońca. Spojrzałam w górę, zachmurzenie minęło.
Poczułam ciepło. Przypomniałam sobie, że leżę obok Hill'a. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Ponadto słońce zaczęło mnie ogrzewać. Poczułam zapach Hill'a. Pachniał lasem, łąką, rzeką...
-Idziesz na spacer?-zapytał po chwili Hill. Wyrwałam się z transu. -Pokaże ci moje ulubione miejsce....
-Ale... moi rodzice będą się martwić.-powiedziałam, a tak naprawdę chciałam się wymigać. Nie miałam zamiaru przysparzać Hill'owi nowych obowiązków. Nie chciałam go fatygować.
-Spokojnie, odprowadzę cię do domu; mówiłem ci to już wcześniej.-mruknął.
Wkrótce, gdzieś poszliśmy. Nie miałam pojęcia gdzie, gdyż Hill zasłonił mi oczy łapami...
< Hill? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!