Próbowałam wydostać się z zaspy, ale za każdym razem, moje łapy wpadały coraz głębiej. W końcu jakoś się z tego wykaraskałam.
-Selene...-jęknęłam. Selene podbiegła do mnie. Karo wciąż był zajęty ganianiem siostry.
-Tak?-zapytała Selene. Na jej czarnym pyszczku pojawiła się kula śniegu, wystrzelona z mojej łapy. Zaczęłyśmy się śmiać i obrzucać śniegiem. Przyjaciele dołączyli do nas.
Witchita skoczyła na Selene, ja zaś na Karo. Przeturlaliśmy się wszyscy w dół górki. Karo wylądował na ziemi, ja na nim, Witchita na mnie, na samym szczycie piramidy, Selene. Czułam się jak sałata w burgerze.
Kiedy wydostaliśmy się z niekomfortowej sytuacji, zaczęliśmy się znów głośno śmiać. Na koniec każde z nas zjechało z sanek.
Pożegnaliśmy się. Rozeszliśmy się do jaskiń. Od razu poszłam spać. Czułam się świetnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!