- Kto tam? - Spytałem z nadzieją. Myślałem, że to któryś wilk, wracający z Ataku na Ludzi. Niestety, myliłem się i z zarośli wyskoczył pies.
- Gustaw! - Szczeknął radośnie.
- Robin? - Spytałem, lekko przekrzywiając głowę.
- Stary, jak miło cię widzieć!
- Nie wierzę, że to jesteś ty! Tyle lat!
- Jestem tylko przejazdem, ale coś ciekawego widziałem.
- Mianowicie?
- Czarna wadera z zielonymi znaczeniami i grzywką, podążała w tą stronę. A wraz z nią bułany koń fiordzki o czerwonych oczach.
- I co w związku z tym?
- Niewiele. Jestem pewien, że będą chcieli dołączyć do watahy.
- To świetnie.
- I tyle. Żegnaj, przyjacielu.
- Obyśmy się jeszcze zobaczyli! - Krzyknąłem na koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!