Był normalny dzień, słońce, plaża.
Wolrd i Niki grali w piłkę plażową, za piłkę służył jakiś miękki owoc, a Jack serfował na kawałku kłody, ja natomiast się opalałam.
Nagle napadła na nas wataha.
Duża wataha [Nie ta].
Nas było 4 a ich ponad setka.
Nie mieliśmy szans.
Zobaczyłam jak złapali Niki, a następnie Jacka chociaż był w wodzie...
Wolrd najwięcej walczył lecz go terz złapali, a jeden z tamtej watahy machnął łapą obok mojej szyi i zerwał mi medalion.
Nie miałam szans, więc uciekałam a tamci mnie nie dogonili.
Odpuścili sobie, a następnie ja dobiegłam do jakiegoś lasu.
Był tam wilk, który szczerzył na mnie kły.
Przekręciłam oczami i to samo zrobiłam.
< Gustaw Co dalej ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!