Dzisiejszego ranka wstałam bardzo wcześnie, bo około godziny trzeciej i zaczęłam się cicho krzątać po jaskini, aby nie obudzić śpiącego jeszcze Angeal'a. Chciałam zacząć przedwiosenne porządki, które miały polegać głównie na ścieraniu kurzów i segregowaniu zgromadzonych przez zimę przedmiotów. Zdążyłam już zrobić to pierwsze, kiedy poczułam lekki pocałunek na swoim policzku i szept mojego partnera:
- Dzień dobry, kochanie.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się i zapytałam:
- Dobrze spałeś?
- Jasne.
Kiedy wypowiedział te słowa, jego wzrok padł na ścierkę do kurzu, którą wciąż trzymałam w łapie.
- Robisz porządki? - zaindagował.
- Owszem, jeżeli chcesz możesz mi pomóc lub gdzieś się przejść. - odparłam. - Którą opcję wybierasz?
- Tą drugą. - odrzekł i wyszedł z pomieszczenia, a ja zostałam sama,
Po jego wyjściu przez chwilę patrzyłam w ścianę przed sobą, po czym wróciłam do przerwanej czynności.
Około południa usłyszałam czyjś głos dochodzący od wejścia:
- Witaj, Alestrio,
Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam Ys.
- Hej.
- Chciałam cię o coś poprosić. - oznajmiła wadera.
- W takim razie, słucham.
- Jak wiesz dzisiaj...o zachodzie Słońca...w pobliżu,,,Wodnego Serca...ma się odbyć...pogrzeb mojej matki. - zaczęła, a po jej policzkach spłynęły łzy.
- Owszem.
- Czy mogłabyś mi pomóc z ozdobieniem...grobu?
Przez chwilę milczałam, zdziwiona, po czym odparłam:
- Ale dlaczego akurat ja?
- Ponieważ jeżeli chodzi o to masz świetny gust. - wyjaśniła.
- W takim razie, zgoda.
- Dzięki. - powiedziała uszczęśliwiona i opuściła jaskinię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!