Ysabeau mnie ostatecznie przekonała, bo już od kilku dni chciałem jej zadać to pytanie, ona jednak mnie wyręczyła.
- Dobrze, przekonałaś mnie. - Powiedziałem.
- To świetnie! Mam nadzieję, że jakaś samiczka się trafi. - Odparła.
- Zdradzę ci sekret. - Rzuciłem tajemniczo.
- Jaki? - Dopytywała, podekscytowana.
- Chciałem cię o to zapytać od jakiegoś tygodnia! - Rzekłem dość głośno.
- W takim razie - spojrzała na mnie uważnie i uśmiechnęła się. - Czemu mnie o to nie zapytałeś?
- Heh... - Zapomniałem języka w gębie.
- Czyżby brak odwagi? - Zapytała rozbawiona.
- Hmm... Może.
- Cóż, dużo mi to dało. - Westchnęła.
- Za to ty okazałaś się bardzo odważna.
- Wiem. - Powiedziała dumnie unosząc głowę. Widziałem, co chce zrobić.
- Nie powstrzymuj się. - Szepnąłem, a ta jak na zawołanie wybuchnęła śmiechem. Ja razem z nią.
< Ys? Coś za oknem mnie rozbawiło i takie wesołe wyszło. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!