Czekałem w jaskini cały zestresowany a w myślach ciągłe miałem słowa Pattona :"Daje ci tydzień abyś powiedział jej prawdę ... " . Chciałem już mieć to za sobą ale jak na złość ona nie wróciła do jaskini . Gdy się obudziłem następnego dnia leżałem sam a Kaira właśnie kończyła jeść śniadanie .
-Cześć Kaira . Gdzie była ?
-Na spacerze .
-I nie wróciłaś na noc .
-Wróciłam kilka godzin temu - Odpowiedziała
-Muszę ci coś wyjaśnić odnośnie twojej i mojej przeszłości .-Powiedziałem w momencie gdy Kaira właśnie zjadła ostatni kawałek królika .
-To jest coś złego-Zapytała
-Stawia mnie w zupełnie innej sytuacji -Odpowiedziałem i zauważyłem że nie takiej odpowiedzi spodziewała się moja partnerka .
-To mów ...
-Nala zginęła w pożarze prawda ?
-Tak .
Zebrałem się na odwagę i wydusiłem z siebie :
-Wiem kto go wzniecił .
-Kto ?!-Wrzasnęła
-Czy to ktoś z tej watahy ! Jak go dorwę ...-Zaczęła ze wściekłością w głosie. Już chciała wybiegać z jaskini ale ją zatrzymałem.
-O co chodzi Luxio?- zapytała
-Nie musisz daleko szukać ... .Sprawca stoi przed tobą .- Wydusiłem z siebie . Po tych słowach nastała cisza . Długo nie odezwałem się ja anie nie odezwała się Kaira .W pewnym momencie stało się coś czego bym się nie spodziewał . Kaira zaczęła płakać . Wiedziałem że to moja wina . Ale nagle usłyszałem coś co bardzo chciałem usłyszeć .
-Nie chcę żyć przeszłością ... co się stało to już było i dawno minęło -Powiedziała Kaira ciągle płacząca .
-Ja ... ja nie chciałem tego zrobić . Przysięgam !
-Wierzę ci ... a teraz proszę podejdź tu ...-Powiedziała z żalem w głosie .
Gdy podszedłem Kaira się do mnie przytuliła i rozpłakała się na dobre .
-Dlaczego ty ... Ty mi to wybaczysz ? -Zapytałem zdziwiony
-Tamtej nocy Nala powiedziała mi że długo już i tak nie pożyję . Miała jakąś przewlekłą chorobę . Skróciłeś tylko jej ... -Przerwała ale nie dziwiłem jej się .
-Będzie dobrze ... nie płacz proszę .-Próbowałem ją uspokoić .
-Powiedziałeś jej ?-Usłyszałem głos za moimi plecami . Był to Patton .
-Tak powiedziałem -Odparłem odsuwając się lekko i ukazując roztrzęsioną wilczycę .
-Więc zostajesz w stadzie - Oznajmił .
-I może kiedyś jeszcze się spotkamy to powiem ci czemu nie chciałem aby kłamca został w stadzie ...
-Dobrze - Odpowiedziałem i w ułamku sekundy basior zniknął . W tym czasie Kaira przestała płakać . Podeszła do mnie i przytuliła się .
-Ja bym czegoś takiego nie wybaczył drugiej osobie ... -Zacząłem .
-Ale ja cię kocham i dla mnie nie ma znaczenia jaki byłeś kiedyś . Dla mnie liczy się to kim jesteś teraz .
-Zapamiętam to . - Odpowiedziałem i pocałowałem .A ona odwzajemniła to długim pocałunkiem .
-Kocham cię Kaira ... i nic tego nie zmieni - Powiedziałem
-Mam taką nadzieję . - Powiedziała wadera . Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w jaskini a później wyszliśmy na bardzo długi spacer aby omówić parę spraw . Do jaskini wróciliśmy późnym wieczorem i zaraz położyliśmy się spać . Tej nocy Kaira spała ciągle do mnie przytulona co jeszcze bardziej uświadomiło mi na jaką cudowną wilczycę trafiłem , miałem też dowód na to że nasza miłość jest prawdziwa i byłem pewny że tak pozostanie już do końca naszego życia .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!