Zbliżyłam kły do pyska wadery i wysyczałam:
- Radziłabym Ci tu nie przychodzić, jeśli życie Ci miłe
Przycisnęłam ją jeszcze mocniej do ziemi, w ten sposób, że przez parę sekund straciła dech i... wypuściłam ją.
Tak, wypuściłam.
Nie miałam ochoty tracić czasu na takie wilki jak ta samica.
- Spadaj - warknęłam, popychając ją do przodu.
Zanim sie pozbierała i wstała trochę czasu minęło, jednak w końcu uciekła, co chwila oglądając się za siebie, jakby chciała sprawdzić, czy jej nie gonię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!