- Pies myśliwski? - Spytałam ze śmiechem.
- No... - Odpowiedział zaczerwieniony. - Słyszałaś ten huk?
- To moja petarda.
- Ach...
- Chciałam sprawdzić, czy cię nie trafiłam, bo zmieniła kierunek lotu, gdy zawiał wiatr.
- Nie, nie trafiła. Myślałem, że myśliwy strzela ze strzelby... - Zaczerwienił się jeszcze bardziej.
- Mam strzelbę, ale nie jestem myśliwym. Poza tym, nie strzelam w lesie. Jesteś Kazan, prawda?
- Tak.
- Jestem trochę nieogarnięta, szczególnie po dzisiejszym szampanie, więc nie dziw się, że zapomniałam.
- ...
< Kazan? Brak weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!