Jednym zwinnym ruchem ciała znalazłem się przy obcym, a kolejnym przewróciłem go na ziemię. Stojąc nad nim zapytałem chłodno:
- Kim jesteś i co tutaj robisz?!
- Spokojnie. Nie mam złych zamiarów. - próbował oponować, ale ja go nie słuchałem.
- Odpowiadaj, jeżeli ci życie miłe! - zagroziłem przybliżając pysk do jego krtani.
Nieznajomy przewrócił oczami, ale w końcu skapitulował:
- Na imię mi Noe. Przybyłem na te tereny w poszukiwaniu jedzenia. Zaraz się wyniosę.
- To by była mądra decyzja, zwłaszcza, iż jesteś sam, chyba, że kogoś nie zauważyłem...
- Niestety masz rację. Prawie cała moja rodzina została wymordowana. Zostałem tylko ja i moja siostra.
- Naprawdę wzruszające. - odparłem sarkastycznie, jednocześnie zwalniając ucisk, dzięki czemu samiec się uwolnił. - Ale mnie to nie rusza.
- Może jednak byś mnie już puścił? - zapytał błagalnie.
- Chyba nie...Mam lepszy pomysł. Zaprowadzę cię do naszego Alfy, - oznajmiłem i popchnąłem go w kierunku północno-wschodnim.
<Noe, kontynuuj, proszę.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!