Wstaliśmy dziś z Kate o tej samej porze. Byłem bardzo szczęśliwy, że niedługo zostanę ojcem. Na przywitanie pocałowałem moją partnerkę.
- Wiesz co dziś będziemy robić? - Spytałem.
- Niezbyt. Co planujesz? - Odrzekła.
- Wymyślimy naszym pociechom imiona.
- Dzisiaj? No tak, połowa terminu już za mną. Masz rację, czas się nad tym zastanowić.
- Ginewra przewidziała maści szczeniąt?
- Owszem.
- I jakie będą? Podobne do nas?
- Stwierdziła, że tak. Ale jedno będzie uskrzydlone. Szare. Będzie to basior. No i do tego jeszcze drugi, jasnobrązowy. Wadera będzie brązowa, ale prawdopodobnie rasy grzywiastej.
- Czyli przejmą trochę od moich rodziców.
- Serio?
- Tak. Mój ojciec był wilkiem grzywiastym, a matka miała skrzydła.
- Wiesz, że nigdy mi nie opowiadałeś o swoich rodzicach?
- Bo to trochę długa, zagmatwana i smutna historia. Ale obiecuję, że ci ją opowiem.
- Na pewno?
- Tak. Przyrzekam. A teraz skupmy się na imionach.
< Kate? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!