Wyszliśmy na brzeg i skierowaliśmy się w stronę wielkiej jaskini, schowanej za jeszcze większym drzewem. Po długim przekonywaniu samca alfa, wreszcie zostałem przyjęty, choć zrobił to niechętnie. Byłem pełnoprawnym członkiem watahy! Zamieszkałem w jaskini z widokiem na jezioro i jaskinię Makki. Żyło mi się dobrze, byłem w Watasze Szafirowej Radości już od jakiegoś czasu. Pewnego wieczora podszedł do mnie jakiś tajemniczy wilk.
- Jestem Szafir, szaman tej watahy. - Przedstawił się.
- Miło mi, jestem Patton. - Odparłem.
- Mam coś dla ciebie. - Powiedział. Położył swą starą, spracowaną łapę na moje czoło. Właśnie wtedy otrzymałem swoją najszybszą super szybkość na świecie. Po pewnym czasie ja i Makka postanowiliśmy się spotkać.
- Hej. - Szepnąłem.
- Ciszej. - Odpowiedziała. - Jeżeli brat mnie z tobą zobaczy, są małe szanse, że wyjdziemy z tego cało.
- W takim razie powinniśmy uważać. Makka... Ja...
- Tak?
- Muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- Co takiego?
- Kocham cię. - Szepnąłem.
- Ja ciebie też. - Odszepnęła.
Zbliżyliśmy się do siebie pyskami, patrząc sobie w oczy. Brakowało centymetrów do pocałunku, ale nakrył nas brat Makki, czyli samiec alfa.
- Proszę, proszę, proszę... - Zawarczał.
- Francis, to nie jest tak jak myślisz. - Rzekła Makka.
- A co ty tam wiesz? Do domu. - Odpowiedział.
- Ale...
- Już! - Wrzasnął i skoczył na nią. Szarpał ją za szyję, jak jakiś psychopata.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!