Popatrzyłam z miłością na moje szczeniaki. Westchnęłam. Pierwszy raz byłam matką. Wspaniałe uczucie.
Etan poleciał do lasu, zapolować na coś. Był wojownikiem, ale silnym i wytrzymałym. Liczyłam, że upoluje sarnę albo chociaż tłustego królika. Miałam wręcz, wilczy apetyt...
Z niecierpliwością wyglądałam Etan'a z jaskini. Zobaczyłam z oddali jego zarys. W pysku niósł coś małego i rudego...
...wiewiórka! Niósł wiewiórkę. Zaburczało mi w brzuchu, a dziewczynki jadły coraz więcej i więcej. Westchnęłam. Wstałam.
Etan wszedł do jaskini. Spojrzałam na niego. Wilk położył wiewiórkę u moich łap. Patrzył na mnie zakłopotany. Zauważyłam, że ma zadrapania na prawym boku.
-Co ci się stało?-zapytałam. Wilk pokiwał smutno głową.
-Chciałem upolować królika... Wpadłem w cierniste krzaki...-wyjąkał. Nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. Etan zrobił się zakłopotany.
-Ach. Upolowałeś za to wiewiórkę...
Pocałowałam Etan'a w nos. Podniósł na mnie swoje czerwone oczy. Uśmiechnęłam się promiennie. Wzięłam wiewiórkę w pysk.
Zjadłam ją, starając się przeżuć wszystko dokładnie. Więcej było tam kości niż mięsa, ale cóż. Przynajmniej coś tam było!
-Dobrze. Etan biegnij teraz po królika...
-Eee...Whitney...-powiedział z wahaniem. Zachichotałam. Udało mi się go wkręcić.
Pobiegłam po królika. Nie chciałam, żeby Etan'owi się coś stało.
Wygląda na to, że mam pod opieką trójkę dzieci, w tym jedno wyrośnięte. Uśmiechnęłam się do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!