środa, 2 kwietnia 2014

Od Ayoko - Wielki cios dla serca

   Z samego rana złapały mnie bóle przedporodowe, jednakże Geralta nie było w jaskini. Za to Honor czuwała nade mną.
 - Honor, co ty tu robisz? - Wyszeptałam.
 - Ojciec wyszedł na polowanie, ja mam pilnować, żeby ci się nic złego nie stało.
 - Córeczko... - Wydusiłam resztkami sił, bo ból stawał się silniejszy ode mnie. - To już czas. Biegnij proszę po Ginewrę.
   Honor szybko wybiegła z jaskini i po pół godzinie dotarła z Ginewrą.
***
   Jak się okazało, urodziłam trzech samców. Zjawił się też Geralt i wspólnie nazwaliśmy dzieci. Ja dla białego samczyka wymyśliłam imię Hill, natomiast Geralt nazwał dwóch pozostałych - Kaigy i Rahmi. Wszystko układało się dobrze, ale uzdrowicielka powiedziała mi, że niebieski szczeniak, ten ostatni, jest bardzo słaby. Zlękłam się, ale miałam nadzieję, że będzie dobrze. Niestety, po kilku minutach mój najmłodszy i najsłabszy synek, Rahmi, zmarł. 
***
   Było to już kilka dni temu, lecz do tej pory w oczach mam łzy, a przed sobą obraz mojego niebiesko-białego szczęścia. Honor starała się mnie pocieszyć. Na prawdę, bardzo ją pokochałam. Geralt... no właśnie. Geralt zamknął się trochę, by móc to wszystko przemyśleć. Prócz tego wybrano nas na omikrony, więc od tej pory byliśmy wyższym stanowiskiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!