Dzisiejszego ranka obudziłam się jak zwykle dosyć wcześnie, bo około godziny czwartej i jednym szybkim ruchem zeskoczyłam z półki skalnej, na której spałam. Następnie przeczesałam grzebieniem grzywkę, nałożyłam naszyjnik w kształcie klucza wiolinowego (jedyna pamiątka po mojej matce) i wyszłam z jaskini. Kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz, wciągnęłam w płuca wiosenne powietrze i natychmiast poczułam się rześka, świeża i w ogóle jak nowo narodzona, a przy tym głodna, więc paroma machnięciami skrzydeł wzbiłam się w powietrze i udałam się do Lasu Czarnego Rumaka, aby upolować coś na śniadanie. Gdy tylko dotarłam na miejsce, zauważyłam siedzącego na środku polany i niczego nie podejrzewającego, dorodnego zająca. Powinien wystarczyć. Zbliżyłam się do niego i szybko zapikowałam. Po chwili poczułam smak krwi i zwierzak padł martwy. Zaciągnęłam go w pobliskie krzaki i skonsumowałam. Następnie jak zwykle udałam się na rewizję terenów. Zajęła mi ona godzinę. Nie licząc paru wilków z naszej watahy, niczego nie zauważyłam, więc spokojnie udałam się na Słoneczną Polanę, gdzie niedługo miałam rozpocząć lekcje. Przybyłam tam jako pierwsza i z niecierpliwością czekałam na szczeniaki, które po chwili zaczęły przybywać.
- Witam. - zwróciłam się do nich.
- Dzień dobry. - odpowiedziały chórem.
- Mam nadzieję, że jesteście wypoczęte i gotowe do pracy.
- Oczywiście.
- W takim razie na początek zróbcie pięć kółek naokoło polany.
Młodziaki wykonały moje polecenie, a kiedy już skończyły, powiedziałam:
- A teraz urządzimy sobie wycieczkę nad Słoneczne Pole Słoneczników.
- Ale czy to aby nie za daleko? - zapytał Spark.
- Nie, a w dodatku, jeżeli trzeba będzie, zrobimy postój. - odparłam.
<Który szczeniak dokończy? Może Spark?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!