*-Gdzie jesteś Keri ... ?* - Zapytałem sam siebie w myślach .
Tego dnia gdy chciałem jej powiedzieć co do niej czuję gdzieś poszła i nie można było jej nigdzie spotkać . Postanowiłem że sprawdzę jeszcze dwa miejsca i dam sobie z nią spokój . Zrezygnowany , delikatnie przybity i pozbawiony nadziei poszedłem na Beztroską Górę
Ale były tam tylko szczeniaki ... Keri tam nie było więc ze spuszczoną głową postanowiłem wybrać się w ostatnie miejsce które wpadło mi do głowy ; Plażę Dnia i Nocy . Był już wieczór gdy dotarłem na plażę . Słońce powoli chowało się za taflą wody a ja wypatrywałem tej wadery za którą biegałem cały dzień . W pewnym momencie coś rzuciło mi się w oczy . Na skale o którą rozbijały się fale siedziała wadera . Gdy podszedłem bliżej zobaczyłem jednak fioletową postać . Była to Verdana .
-Hej Dark ... co tu robisz ?
-Szukam ... szukam szczęścia .
-A co tam masz ? - Zapytała pokazując łapą na kartkę .
-Chciałem to dać Keri ale nigdzie nie mogę jej spotkać . Obiegłem chyba całą watahę ... nie widziałaś jej ?
-Nie .
-Chyba los nie chce nawet dać mi jednej szansy . - Szepnąłem i zacząłem schodzić ze skały .
-A może jednak ... - Powiedziała Verdana pokazując skałę po drugiej stronie zatoki . Siedziała na niej właśnie ta której szukałem cały dzień . Na moim pysku pojawił się uśmiech a za plecami usłyszałem tylko :
-Powodzenia ... -Verdana odeszła a ja poszedłem w stronę Keri .
-Hej ... - Zacząłem podchodząc do niej
-Cześć . Szukałeś mnie ? -Zapytała z uśmiechem .
-Tak ... cały dzień .
-A mogę wiedzieć po co ?
-Tak jasne . - Powiedziałem podając waderze kartkę na której był napisany taki teks :
Gdybym mógł zatrzymać czas,
mówiłbym jak jesteś piękna,
przyniósł ci bukiet konwalii,
które tak bardzo uwielbiasz.
Pejzaż nieba malowała by tęcza,
krople deszczu w tęczy
tańczyłyby na twych rzęsach.
Gdybym mógł zatrzymać czas,
gdybym miał taką władzę...
Złapał bym Cię za łapę,
poszlibyśmy na plażę.
Patrzyli jak piasek nam ucieka przez palce,
żegnali słońce i czekali, aż wstanie.
Gdybym mógł zatrzymać czas,
złapałbym Cię za łapę,
spijał ciepło z twych warg.
Tak jak pierwszy raz poszlibyśmy do parku,
zbierać kasztany i śmiać się z moich żartów.
Gdybym mógł zatrzymać ogrzałbym twoje dłonie,
słuchał kolęd i patrzył jak płonie,
ognisko domowe.
Spać przy tobie
i przy tobie wstawać rano,
nie chcę zatrzymywać czasu,
bo chcę z tobą przeżyć starość.
-To dla ciebie ... -Powiedziałem a Keri zaczęła czytać . Promienie zachodzącego słońca pięknie ją oświetliły a moje serce zaczęło bić coraz szybciej .
<Keri ? Co teraz ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!