Kiedy inni ludzie zobaczyli wilki zabijające kobietę i dziecko natychmiast rzucili się na nas z krzykiem. W rękach trzymali sztylety i wiatrówki. Natychmiast z nienawiścią zacisnęłam szczęki na łydce jednego z nich. Ten wrzasnął z bólu. Stojący obok zareagował wbijając mi nóż w kark i bok. Bolało, ale tylko mocniej zaciskałam szczęki. Ludzka krew była obrzydliwa, mimo to trzymałam dalej. Garalt zajął się tymi za moimi plecami. W końcu puściłam nogę człowieka, z której został tylko mizerny kikut. Splunęłam jego krwią. Popatrzyłam z żywą, płonącą nienawiścią na człowieka, który trzymał w ręku zakrwawiony nóż. Skoczyłam mu do gardła. Nagle usłyszałam huk a po nim poczułam ból i silny ucisk w klatce piersiowej. Odrzuciło mnie na bok. Spróbowałam wstać na tyle szybko na ile było mnie stać, ale jeszcze inny człowiek, chyba muszkietem dźgnął mnie w udo i przekręcił. Zacisnęłam zęby, wiedząc, że ludzie to bestie, które czerpią radość z cierpienia innych stworzeń. Za nic w świecie nie dam im tej satysfakcji. Wkurzony człowiek znów wbił mi muszkiet w jedną z przednich łap i przekręcił. Dźwięki i ogólna rzeczywistość stały się odległe. Nie słyszałam za wile i niewiele widziałam. W końcu straciłam cierpliwość. Wstałam mimo uporczywego krwawienia i nieprzerwanego dźgania przez ludzi. Stanęłam na wyprostowanych łapach i spojrzałam groźnie na człowieka, który wyciągał swoją wiatrówkę w moją stronę. Nie ruszyłam się. Przyłożył palec do spustu i w momencie, kiedy już- już miał ciągnąć: odskoczyłam. Kolejny huk, ale tym razem kula dosięgła innego człowieka, który chwycił się za udo. Nagle zobaczyłam Daniel'a, który biegł nam pomóc. Uradowana straciłam czujność co słono mnie kosztowało: Znowu wbito mi noże w bok i zaczęto strzelać. Jedna kula dosięgła mnie w zad. Zmęczona z upływu krwi i ogólnego zmęczenia zatoczyłam się i upadłam. Oczy zasnuły mi się mgłą, kiedy oberwałam kopniakiem w brzuch. Ostatnim obrazem, który zdołałam uchwycić był Daniel rzucający się na człowieka ze strzelbą. Potem nie widziałam nic.
<Daniel? Albo Garalt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!