Szedłem sobie powoli. Usłyszałem szelest w krzakach. Przygotowałem się do skoku. Skoczyłem...
Wylądowałem na wilczycy. Miała niebieskie oczy, które patrzyły na mnie uważnie. Futro wilczycy było prawie srebrne, tylko uszy, kawałek tylnej lewek łapy oraz obwódki wokół oczu miała karmelowe. Spojrzałem na nią podejrzliwie.
Wilczyca, z głowę ułożoną pomiędzy moimi przednimi łapami, próbowała nią poruszyć. Warknąłem ostrzegawczo. Wilczyca uśmiechnęła się uroczo, co na mnie nie zadziałało.
-Przepraszam, ale mógłbyś ze mnie zejść?-spytała ze śmiechem. Zrezygnowany zrobiłem to, o co prosiła.
Wilczyca kiwnęła łbem w podzięce. Uczyniłem to samo. Patrzyłem cały czas na nią podejrzliwie.
-Czemu tak na mnie patrzysz?-zagadnęła. Usiadła naprzeciw mnie. Zwinęła puszysty ogon. Ułożyła go przy tylnej łapie.
-Czemu?-prychnąłem. -Nie ufam obcym.
-To zrozumiałe.-powiedziała ze zrozumieniem. Irytowała mnie.
-Nie igraj ze mną.-powiedziałem ostro. Patrzyłem na nią spod łba. Zobaczyłem jej niebieskiej tęczówce błysk.
-Spokojnie. Już idę.-powiedziała. Wstała. Ruszyła powoli i z gracją. Stanęła i odwróciła łeb.
-Niedługo się znów zobaczymy. Może... Na razie bywaj.-powiedziała. Ruszyła pędem i zniknęła w kępie krzaków.
Stałem jak wryty. Czemu miałbym ją znowu spotkać? Przecież nawet nie należała do stada. Irytowała mnie coraz bardziej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!