Było ciemno, tak ciemno, że na tle księżyca w pełni odcinały się tylko sylwetki dwóch wilków. Widać było wyraźnie, że jeden z nich jest sporo starszy od drugiego... Nagle zerwały się do biegu i zniknęły w ciemności nocy.
*-*-*
- Znowu wygrałaś, młoda – zaśmiał się Seth
- No bo widzisz, ja nie lubię przegrywać – stwierdziła z zadowoleniem Deeba
Starszy wilk tylko zaśmiał się w odpowiedzi, i wszedł do jamy wydrążonej w skale.
- Widzisz Deeba, musimy porozmawiać... - mruknął niechętnie Seth kładąc się w kącie
- Hmm? - zapytała bez szczególnego zainteresowania
- Dorosłaś, nie jesteś małym wilczkiem... Powinnaś poszukać watahy...Nic nie będziesz miała z siedzenia na tym pustkowiu... Lubisz walkę, dużo umiesz... Poradzisz sobie beze mnie...
- Ale dlaczego!? - zapytała oburzona
- Nie będę Ci życia marnował!
- Phhyy – syknęła
- Wyruszasz, i już!
- Cóż, widzę, że nie mam nic do powiedzenia – warknęła wściekła i zwinęła się w kłębek po drugiej stronie „pokoju”
*-*-*
Następnego dnia tuż przed świtem czarny wilk wybiegł z nory położonej w górach. Biegł przez większość dnia, aż dotarł do terenów watahy „Krwawe Wzgórze”
<Moon/Amy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!