Rozmowa z Moonem przebiegła szybko. Przy nim znalazłem się w mniej niż minutę.
- Moon, Sam znów atakuje. On wcale nie zginął! - Krzyknąłem biegnąc w jego stronę.
- Jak to możliwe? - Spytał kiedy byłem już przy nim.
- Z pewnością użył mocy iluzji, kiedy spadał ze skał. Być może na prawdę siedział gdzieś w krzakach...
- Racja. Pomóc wam?
- Jeszcze pytasz? będziecie mieć szansę to rozstrzygnąć raz na zawsze!
- To biegnijmy! - Krzyknął. Ja oczywiście pędziłem przodem. Zdążyłem wskoczyć jeszcze w wir walki i posmakować ciepłej krwi. Kiedy skończyłem, wpadłem na Moon'a. Dobiegliśmy do jaskini, a za nami 30 gryfów i 20 zmutowanych ptaków. Wszystkie opancerzone, z wielkimi i ostrymi szponami i dziobami. Na nowo zaczęła się walka, a dar Moon'a podsunął mi pewien pomysł. Nasi towarzysze z pewnością chcieliby nam pomóc! Popędziłem po nich i wróciłem z nowymi siłami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!