Z przerażeniem zobaczyłam, jak Valixy wyjmuje zatruty mieczyk z brzucha. Podbiegłam do niej i zaczęłam grzebać w jej torbie na lekarstwa. Niestety, jak na złość, nie wiedziałam, który to. Widząc moją bezradność, mam powiedziała:
-Czerono-czarne...- szybko rzuciłam się do szukania lekarstwa tego koloru. W końcu go znalazłam. Instyktownie wylałam część na jej ranę, a część wlałam do ust. Rozsmarowałam eliksir wokół rany, mając nadzieję, na złagodzenie bólu. Kiedy skończyłam, z napięciem czekałam na reakcję Valixy.
<Valixy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!