Thea wpadła jak oparzona do jaskini. Pytała o Cheveyo.
- Cheveyo wyjdzie z tego za dwa tygodnie i będzie zdrów jak ryba! - Zawołałam z uśmiechem.
- Na prawdę? - Spytała.
- Tak.
- A mogę go zobaczyć?
- Oczywiście! - Krzyknęłam. Thea podbiegła do Cheveyo. Dałam mu środki przeciwbólowe i szybko zapomniał o złamanej łapie. Przytulili się i śmiali, co było bardzo wzruszające. Martwiłam się o Gustawa, który już za chwilę miał stoczyć walkę swego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!