Jeszcze nigdy nie broniłam się samodzielnie. Zawsze był przy mnie Cheveyo i robił to za mnie. Nie miałam, więc w ogóle w tej sprawie doświadczenia. Próbowałam się powoli wycofać, ale niestety mój przeciwnik zagrodził mi drogę odwrotu. Musiałam, więc stanąć do ataku. Na całe szczęście byłam od niego większa i cięższa - musiałam tylko to umiejętnie wykorzystać. Rzuciłam się na niego jak błyskawica i zepchnęłam go z łap, po czym stanęłam nad nim, ale w chwili kiedy chciałam go zabić zauważyłam, że patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Przez parę sekund czułam, że nie mogę tego dokonać. Później, jednak usłyszałam głos Flory:
- Na co czekasz, zrób to!
Obróciłam, więc głowę, aby nie widzieć tego spojrzenia i zatopiłam kły w jego tchawicy. Poczułam smak krwi. Po raz pierwszy zabiłam kogo kogokolwiek, nie licząc oczywiście zwierząt łownych. Nie mogłam patrzeć na martwe ciało istoty mojego gatunku, nawet jeżeli był to wróg. Obróciłam się, więc i czym prędzej uciekłam. Po jakimś czasie zatrzymałam się i nasłuchiwałam, czy ktoś mnie nie goni. Usłyszałam jedynie głosy wilków z mojej watahy, które wołały moje imię. Natychmiast poszłam w ich kierunku i po chwili ich zobaczyłam . Pierwszy szedł Mike.
<Mike, proszę dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!