Dzisiaj zaczęła się wojna . George i Harry czekali na ten sygnał ... Ja zaś liżąc moją łapę wydawałam przyjazne pomruki . Ja czekałam aż objawi się na dzwięk alarmu . Nie martwiłam się czy wyjdę z wojny . Jedyne o czym myślałam to o czarnym wilku .
- Sycylia ?- zapytał George .
- O co chodzi ?
- Chodź tu do nas i czekaj na alam .
Popatrzyłam na twarze wilów , które były z nami .
- Jak tam chcesz - mruknęłam i wyszam na skałę .
Spoglądałam na pas , na krórym był łuk i ogromne ilości strzał . Tak , bedę strzelała z tego wzgórza . \
-Może chcesz jeszcze zrezygnować ?- powiadział niedaleko siedzący Harry .
- Nie zrezygnuje .
- Ale twoje strzały są tyko ostre ! Nie mają żadnej trucizny !
- A tu się mylisz Mam dużo radzaju strzał . Między innymi z ognia , światła , eletryki , trucizn .
-Dasz radę ?
- Pewnie że dam ! - krzyknęłam nudząco - Ale inne wilki idą walczyć .
- A George nie zostanie przy tobie ?
- Nie .
- A jakiś inny wilk ?
- Starczy już tego ! - powiedziałam - Tak zostaje tu sama , masz mi nie pomagać , nie chcę żebyś się zmarnował pilnując mnie . Idź walczyć . Ja sobie tu poradzę , po tamta wataha nie ma skrzydeł .
- Ale tamta wataha jest mistrzem wspinaczek . Do tego mogą zrobić sobie schody i wogóle ...
- zanim tu wejda będą nieżywi . Uwerz mi i się już o mnie nie martw ! Martw się o siebie !- powiedziałam i lekko go przytuliłam .
- Dobrze . Jak chcesz .
Powiedział i poszedł usiąść przy koledze . Ja zas dosłałam informację , żę już są blisko .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!