piątek, 23 sierpnia 2013

Od Carli - Wojna cz.2

Kiedy znalazłam się z powrotem w środku wojny wstrząsnął mną dzwny dreszcz.
Carla!, usłyszałam głos w mojej głowie. Nie pasował do nikogo z watahy więc zabijając kolejno wilki warknęłam w myślach
Kim jesteś? Czego chcesz?
Przecięłam szarego wilka na pół.
Nie wiesz?, odpowiedział głos.
Byłąm coraz bardziej poirytowana. Wyjęłam sztylety i zaczęłam wbijać je w wilki, skazując je tym samym na śmierć w cierpieniach.
Nie. I odpowiedz, do *******!, wrzasnęłąmw myślach i w odpowiedzi usłyszałam śmiech. Lecz tym razem za moimi plecami.
-Szukaj, a znajdziesz.- odwróciłam się gwałtownie i stanęłam jak wryta. To była... moja macocha. Wadera, która doprowadziła do mojego krwawego dzieciństwa.
-Ty z*****!- syknęłam i rzuciłam w nią sztyletem. Zablokowała cios z łatwością.
-Tyle lat się nie widziałyśmy i teraz, kiedy wróciłam chcesz mnie zabić?- jej oczy zmieniły nagle kolor z brązowego na czerwony.- Walcz więc.- rzciła mi się z pazurami do gardła. Odskoczyłam. Wilczyca szybko się odwróciła i zaatakowała ponownie. Po raz kolejny rzuciłamw nią sztyletem, ale spudłowałam.
-Ty nic nie warty szczeniaku- warknęła- Już dawno powinnam się Ciebie pozbyć.- i skoczyła na mnie. Tym razem nie zdążyłam odbić w bok. Jej wzrok przykóła moja pulsująca tętnica.
-Krew rodu wylana przez matkę i córkę. Jedna z nas musi zginąć.- kopnęłąm ją tylnymi łapami i wydostałam się spod niej. A więc wiedziała. Czytała przepowiednię.
-Ty nędzna s***!- syknęłąm i zaatakowałam. Macocha ze śmiechem ( prawdopodobnie używając magii) walnęła mnie nieprzyzwoicie wilką łapą w twarz. Na ziemię polały się krople krwi.
-Nie masz ze mną szans. - śmiała się, kiedy po raz kolejny oberwałam w bok.- Nie masz nikogo, kto by ci pomógł.
-O czym ty..- zaczęłąm, ale nagle poczułam cztery ułkłucia na grzbiecie i między żebrami.
-Dobranoc, córciu.
-Zostaw...- i nagle zapadła ciemność. Obudziłąm się w jakiejś jaskini, związana. Przez chwilę nie pamiętałam, co się właściwie stało. Nagle, razem z pamięcią dotarł do mnie sens mojego porwania. Nie miałam czasu się nad tym głębiej zastanowić, bo ktoś wszedł do więzienia.
- To ty kazałaś porwać Zirę.- powiedziałam nim moja macocha zdążyła się odezwać.- Jesteś partnerką Czarnego Wilka. Chciałaś, żeby Zira przprowadziła ducha mojego ojca. Żeby był po waszej stronie i żeby opętał innych.- patrzyłam na nią z furią. Wadera roześmiała się i podeszła bliżej.
-Nie myślałam, że tak wcześnie na to wpadniesz. A więc już wiesz. Wszystko było bez błędnie zaplanowane.- uśmiechnęła się tyumfalnie.- Posiedź to trochę malutka i przygotuj na stos.- śmiejąc się wyszła z jaskini. Spróbowałam się wydostać, bo nie była zamknięta, ale otaczała ją bariera ochronna więc nie mogłam przejść.
Mamo, znów wpakowałam się w tarapaty, pomyślałąm i wysłałam tę wiadomość do Valixy.


<C.D.N. ( w opo Carli) iValixsy jak zareagowałaś na moją wiadomość?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!