Patton już wiedział. Wiedział, że Toxy i Speed to nie są moje córki. Nie wiedziałam, czy one wiedzą. Pewnego dnia przeszłam się do Daniell.
- Daniell, wyświadczysz mi przysługę? - Spytałam.
- Jasne, o co chodzi? - Odpowiedziała.
- Otóż chcę, abyś powiadomiła Toxy i Speed, że czekam na nie przy Wodnym Sercu.
- Ok. - Rzekła i pobiegła. Czekałam na nich kilka minut. Zjawiły się Daniell, Toxy i Speed.
- Daniell, mogłabyś zostawić nas same? - Spytałam.
- Pewnie. - Odparła i odeszła gdzieś dalej, a następnie skierowała się w stronę jaskiń. Na swej drodze spotkała Selenę, swoją siostrzenice. Zajęte rozmową odeszły w głąb lasu.
- Speed, Toxy, ojciec opowiadał wam o waszych narodzinach? - Zapytałam.
- Nie. - Odpowiedziały.
- Więc... Żyłam z Soriusem w szczęśliwym związku, a po kilku latach dowiedziałam się, że mnie zdradzał. Jego druga partnerka, z którą był miesiąc po naszym ślubie... - Puściła się łza. - ...oszczeniła dwie wadery, a przy porodzie zmarła. Sorius przyniósł mi szczenięta, wmawiając mi, że je znalazł. Wzięłam je i wykarmiłam, ale nie były moimi dziećmi.
- Masz na myśli nas? - Zapytały zdruzgotane wilczyce. Zamknęłam oczy.
- Tak. - Westchnęłam.
< Toxy, dokończ proszę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!