Wszystko było gotowe. Między piórami na głowie miałam małe śmiercionośne sztylety, przewiązałam sobie klamrę z drobnymi scyzorykami na kostkach, a wokół pasa miałam pas z mieczem, kuszą i srebrnym łańuchem. Byłam gotowa, gotowa, ajk nigdy wcześniej. Teraz wystarczyło tylko czekać. Po chwili ruszyliśmy. Wilki nacierały na siebie, a w powietrzu było czuć metaliczny zapach krwi presiąknięty adrenaliną. Skoczyłam na najbliższego wilka. Ten odwrócił się i zamachnął się łapą, ale w tej samej chwili rzuciłam w niego jednym ze swoich sztyletów. Cios był poważny, ale wilk mógł jeszcze wlaczyć. Skoczyłam ponownie wykorzystując jego chwilową dekoncentrację i zacisnęła szczęki na jego tętnicy. Poszułam metaliczny posmak i zacisnęłam zęby jeszcze mocniej. Wilk padł martwy. W dali zauważyłam kilka wilków, które z furią nacierały na naszą watahę. Błyskawicznie wymierzyłam z kuszy i strzeliłam. Wilk padł na ziemię plując krwią i wydobywając ostatnie thnienie. Z satysfakcją sięgnęłam po miecz i machając nim z profesjonalną precyzją pozbawiałam życia wrogie wilki. Nagle poczułam szarpnięcie na zadzie. Odwróciłam się gwałtownie i nagle świat stracił ostrość. Szybko wytrąciłam dziwną strzykawkę z zada i potrząsnęłam głową starając się odzyskać świadomość. Wiedziałam, że to rczej mi się nie uda. Cofnełam się w bezpieczniejsze mniejsce i resztakmi sił, z pomocą magii zmieniłam działanie trucizny na moją korzyść. Z nową energią ruszyłam z powrotem do walki.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!