Błam uzbrojona tylko w moje kły i pazury. Wystarczyły mi one. Jednak miałam przy sobie na wszelkie wypdek jeden bardzo ostry nóż. Był mały i poręczny. Wskoczyłam w wir walki. Zabijałam wilki które padały jak muchy. To jest moje przeznaczenie. Nie czułam żadnego bólu, litości czy żalu tylko satysfakcje. Taaaak! Brakowało mi smaku krwi przeciwnika który jest wobec mnie taki bezbronny! Zaśmiałam się głośno i groźnie kiedy zabiłam następnego wilka. Szłam jak burza. Nagle naskoczyła na mnie z 10 wilków. Zabiłam pierwszego, potem drugiego. Nie bałam się. Nagle poczułam coś zaciskającego się tylnych łapach i karku. Upadłam. Jakiś wilk się zaśmiał. Zaczęłam się szamotać. Pierwszy raz zostałam pokonana, zostałam złapana pierwszy raz w życiu. Zawarczałam. Nagle zobaczyłam nad sobą łeb czarnego wilka.
- Czarny Wilk - odezwałam się pewnym głosem
- Taak - odparł ten z wyniosłym tonem - a ty to Zira, samica omega. - skierował się do sługów - Zabrać ją będzie nam służyć jako zakładniczka - zaśmiał się
Liny jeszcze bardziej ścisnęły. Czułam się upokorzona, bezbronna. Jak to możliwe? Ja, Zira - złapana? Wcześniej gdyby ktoś tak powiedział zaśmiałabym się. A jednak, stało się.
Znalazłam się w ciemnej jaskini. Przykuto mnie do ściany. Próbowałam przywołać duchy jednak jaskinia była zaczarowana, nie mogłam użyć mocy...
(Ktoś dokończy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!