środa, 23 kwietnia 2014

Od Palouse - Nikt nas nie pokocha...

   Ziewnęłam i wyłożyłam się w swojej jaskini. Jutro miałam poszukać sobie szmaragdów, by ładnie ją urządzić. Pomagał mi w tym Colorado. Przyszedł jednak już o zmierzchu, kilkadziesiąt minut po bitwie.
 - Cześć, siostrzyczko. - Powiedział wchodząc.
 - Colorado? Co ty tu...? - Spytałam.
 - O zmierzchu łatwiej znajdziesz to, czego szukasz. Wstawaj, leniu. - Rzekł.
 - Jeszcze pięć minut. Zawyłam i przewróciłam się na drugi bok.
 - Wadery...! - Westchnął wilk i złapał mnie za kark. Zaczął mnie ciągnąć, a pył w jaskini zabrudził mi sierść. - Wygodnie było?
 - Musisz wymienić pedał gazu. - Zaśmiałam się. - Idziemy, nie?
 - Tak... - Odparł i skinął głową w przestrzeń.
Dopatrzyłam się Lakoty, spacerującego z Lucy oraz Missispi w towarzystwie Sprint'a.
 - Mmm... Jak miło. - Westchnęłam.
 - Czemu? To dobrze, że znaleźli kogoś odpowiedniego.
 - Wiem, i życzę im jak najlepiej.
 - Ja to zazdroszczę Lakocie.
 - Czemu? Prędzej kaktus ci na grzbiecie wyrośnie, niż ja kogoś znajdę. Wszystko przez moją sierść. Ty jeszcze masz jakieś szanse. - Powiedziałam.

< Colorado? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!