Spojrzałam na Albę smutnym i zakłopotanym wzrokiem. Nie umiałam jej pomóc, bo przecież nigdy nie miałam szczeniaków. I nie planuję, mimo że bardzo je kocham i lubię z nimi przebywać, jestem nawet opiekunką. Tak, jestem. Wróciłam na stanowisko, kiedy pojawiła się taka możliwość.
- Nie mogę ci pomóc. - Westchnęłam.
- Szkoda, bo na prawdę mam tego dosyć. - Odpowiedziała.
- Cóż, takie jest koło życia. - Rzekłam.
- Wiem. Ale ty go dalej nie toczysz.
- Chcesz przez to powiedzieć, że nie mam dzieci ani partnera, prawda?
- Powiedzmy. - Odparła zmieszana. - Wiem, nie powinnam, przepraszam.
- Nie masz za co. Więc tak... żaden samiec nie stara się o mnie, a ja szukam kogoś stworzonego dla siebie. Sama go sobie wybiorę. To ciekawe, wilki zawsze lecą na młode alf. Ale to nieistotne. Szczeniąt po prostu nie chcę mieć.
- Aha... nie wiesz co tracisz z tymi szczeniakami.
- Wyobraź sobie, że wiem, będąc ich opiekunką. Ale jeśli już będę miała szczenięta, chcę je mieć z wybrankiem mojego serca.
- Dobrze mówisz.
- A co do tej twojej starości, weź taką Rose. Ona jest, jeżeli się nie mylę, praprababcią, o ile nie lepiej. I chyba się tym nie przejmuje i żyje dalej, nie?
< Alba? Może krew przeciwzmarszczkowy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!