Spacerowałam po łące jak codziennie rano i zbierałam zioła. Była jeszcze wojna, ale przeczuwałam, że coś się stanie. Zobaczyłam, że z rosnącego nieopodal buka opadło dużo liści - jakby coś walnęło o to potężne drzewo. Poszłam tam, żeby to sprawdzić. Pod drzewem zastałam brązowo-czarno-białego wilka ze strzałą wbitą w bark. Skojarzyłam, że to Angeal!
- Angeal? Wstawaj, pomogę ci! - Pomogłam mu wstać. Cały czas przeklinał pod nosem i zaprzeczał, żeby mu nie pomagać. Położył się na posłaniu a ja nerwowo nuciłam i przyrządzałam coś na te okropne rany.
- Zrobiłeś je sobie na wojnie, hę?- Zapytałam. Basior milczał, aż wreszcie odpowiedział:
- No ta.
Okłady z ziołami były już gotowe. Nałożyłam kilka z nich na rany i wyciągnęłam tą okropną strzałę, a basior syknął z bólu, po czym wstał i zaczął iść.
- Dzięki za pomoc, idę. - Powiedział na odchodne.
Zawsze pasjonowały mnie zioła, chyba czas podjąć decyzję. Tak. Chciałam zostać medyczką. Postanowiłam pójść do jaskini alf
- Witaj Sonio, co cię tu sprowadza? - zapytała Ginewra z uśmiechem.
- Chce zostać medyczką. - powiedziałam, a Ginewra po kilku sekundach odpowiedziała:
- Dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!