Nabrałem powietrza do płuc i wypuściłem je powoli. A więc jestem tu. Wreszcie tu dotarłem... Tak, ten dzień miał być najpiękniejszym z moich dni, a jednak nie jest.
- Wskrzeszę ją... - mruknąłem pod nosem do siebie - Choćby nie wiem co.
Ruszyłem spokojnym krokiem. A więc tak: właśnie wyszedłem z jaskini alf, w sumie, to dosyć szybko się uporałem z tymi wszystkimi formalnościami. Powiedziałem tylko to, co trzeba i wyszedłem. Alfa nie wgłębiał się w szczegóły. Teraz zamierzałem znaleźć odpowiednie miejsce dla mojej Pani. Powinno być ukryte, tajemnicze no i wygodne. Nikt nie mógł wiedzieć, gdzie ono będzie. Nie wątpiłem, że miała już tutaj odpowiednią jaskinię, jednak nie wiedziałem gdzie ona była. Na pewno potem ją zajmie, a pierwsze kilka dni będzie musiała przeżyć w ukrytym miejscu ze mną. Przyspieszyłem nieco kroku, chciałem jak najszybciej ją wskrzesić.
- Będzie ze mnie dumna - uśmiechnąłem się mimo woli. Jej zdanie liczyło się ponad wszystko
Minąłem kilka wilków, nie zwracałem na nie jednak najmniejszej uwagi. Im bardziej zagłębiałem sie w las, tym mniej członków watahy spotykałem. Po trzech godzinach wędrówki znalazłem miejsce wręcz idealne dla mojej Pani:
Było tu mnóstwo miejsc do kryjówki, z łatwością można by zaskoczyć przypadkowego wędrowca.
- Pani będzie zadowolona... - zaśmiałem się cicho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!