piątek, 6 lutego 2015

Od Sashy - Mój szczeniaczek

Mały Jason leżał teraz i spał. Kashu wrócił z polowania. Zobaczył malucha rozwalonego na naszym legowisku. Przyniósł jelenia z wyjątkowo grubym futrem. Zdarł z niego skórę (właściwiej to futro), a ja powoli podniosłam Jasona, a Kashu położył na dawnym miejscu liści służącym nam za legowisko, położył futro, a ja na futro Jasona. Zapadła noc. Kashu się rozwalał na futrze. A na liściach spał skulony. Nazajutrz Gustaw zawył rano, jak kogut pieje, a Kashu wstał. Ja i Jason spaliśmy dalej. Nagle weszła do nas Ginewra.
- Przeszkadzam? - zapytała. 
- Nie, nie proszę, wejdź. - odpowiedziałam. 
- Ma wygląd małego niedźwiedzia. - Powiedziała.
Została jeszcze dobre pół godziny. Gadałyśmy o szczeniakach i o tym jakich mamy wspaniałych partnerów, a słysząc to, Jason zakrył uszy łapkami. Ginewra przyniosła dwie roślinki w donicach. 
- To dla ciebie - powiedziała wręczając mi obie roślinki.
- Dziękuję, są śliczne. - odpowiedziałam i przytuliłyśmy się. Powiem szczerze, że Wataha Krwawego Wzgórza to najlepsza wataha, którą kiedykolwiek widziałam.
- Ginewra? - zapytałam.
- Słucham? - powiedziała.
- Czy jak Jason podrośnie, a ja będę chodziła z Kashu na polowanie, czy mogłabyś go popilnować?-zapytałam. 

<Ginewra?Proszę.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!