Szedłem zmęczony. Od dawna nie spałem w obawie o Hyde'a. Musiałem przez niego uciekać, a na dodatek wciąż miałem traumę.
- Teraz nie będę miał watahy. - Powiedziałem do siebie w żalu.
Nagle zauważyłem czarną, skrzydlatą waderę. Miałem nadzieję, że mnie nie zobaczy, bo zacząłbym się o nią martwić. W końcu Hyde ciągle siedzi mi na ogonie.
- Kim jesteś? - usłyszałem jej głos. Czyli jednak mnie widziała...
- Ja mam na imię Jekyll. - Rzekłem. - Ale lepiej nie gadaj ze mną.
- Dlaczego? - Zapytała zdziwiona.
Spojrzałem w jej piękne oczy.
- Nie chcę na ciebie sprowadzać nieszczęścia.
< Notte? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!