Postanowiłem spróbować polecieć. Podszedł do mnie Kanoshi. Weszliśmy na klif, gdzie na dole stała Sasha, żeby w razie nie zadziałania, uratować nas swoją mocą.
- Gotowi? - zapytała
- Tak! - krzyknąłem jednocześnie z Kanoshi'm.
- To...lećcie! - krzyknęła i skoczyliśmy. Rozłożyliśmy skrzydła i polecieliśmy. Sasha patrzyła na to z podziwem. Pewnie myślała, że jej partner lata. Ja i Kanoshi lecieliśmy bardzo wysoko. Polecieliśmy bardzo,bardzo wysoko i zapikowaliśmy. Gdy nerwowo pociągnęliśmy się do góry z wiatrem, było słychać taki przyjemny odgłos.
- Ahaha! - krzyknąłem.
- To lecimy na jakiś teren? Może zakazany? - zapytał Kanoshi. Już mnie korciło, żeby iść do Kanionu Zaplątania!
- Może...Kanion Zaplątania? - zapytałem.
- Ej, skoro możemy wchodzić na zakazane tereny, możemy też wchodzić na Toxyczne Bagna? -zapytał Kanoshi.
- Wiesz co? Lepiej nie. Nie chcę zostawić Sashy, Jasona, moich przyjaciół. - powiedziałem.
- Czyli kierunek: Kanion Zaplątania! - krzyknął i zaraz tam polecieliśmy. Gdy byliśmy nad Kanionem, zlecieliśmy w dół.
- Te pasy naprawdę gubią - powiedziałem. Gdy nadszedł zachód słońca chcieliśmy wracać, po całym dniu spacerowania w kanionie. Rozłożyliśmy skrzydła i polecieliśmy do swoich nor. W jaskiniach wilki spały. No...prawie wszystkie. Sasha na mnie czekała. Kanoshi odleciał do siebie i chyba już zasnął. Ja po chwili położyłem się z Sashą i zasnąłem...
< Kanoshi? Gdzie lecimy następnym razem? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!