autor nieznany
Imię: Smile
Płeć: Samica
Wiek: 6 lat
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Morderca lądowy
Głos: Chica z FNAF
Cechy charakteru: Ta wadera ma wszystko w nosie co się dzieje wokoło niej. Obchodzą jej jedynie swoje uczucia. Wilk może uważać ją za jedną z tych ''specyficznych”, ale wcale tak nie jest. Jeżeli chodzi o innych to wiec, że nie obchodzi ją czy jest on mordercą, dobroczyńcą, lub marzycielem, wszystkich traktuje tak samo. Nie czuje wstydu, oraz poniżenia. W wieku 2 lat stała się jedynie w 60% wilkiem, ale o tym dowiesz się w jej historii. Przede wszystkim postawa, jest to wilk o niebywałych nerwach. Nic ją nie ruszy, wszystko co wydarzyło się w przeszłości wpłynęło na nią parę lat temu tak jak i teraz. Wystraszyć ja? Nie lada wyzwanie, ale jest to jednak możliwe. Przyjaźni nie odnajdzie, ponieważ prędzej czy później albo go zabije, albo zrani. Nie pokonasz ją słownie, będzie to dla niej jedynie „teatr lalek”, więc możesz próbować ile wlezie. Jeśli chodzi o morderstwa czy tym podobne, jest to dla niej rozkoszą. Z miło chęcią zabawi się Twoim martwym ciałem. Czy też zrobi z niego ozdobę choinkową, lub coś w tym stylu. Z miłością nie ma nic do gadania, ponieważ gdy odnajdzie się tą jedyną to pozostanie się z nią na zawsze. Ale tu jest pewien problem… jej miłość zginęła (niedawno), ale nie ma o czym gadać.
Cechy fizyczne: Silne tylne łapy, wrażliwe uszy, oraz sokoli wzrok, są to cechy którymi może się najbardziej wykazać. Lecz reszta także jest niczego sobie, dzięki długiemu ogonowi utrzymuje perfekcyjną równowagę. Biega w miarę szybko. Jeśli chodzi o skoki, czy też bezszelestne poruszanie się, to słabo, ale wisienka na torcie czeka. Rok temu przez jeden eksperyment straciła dolna szczękę, więc zamontowali jej mechaniczną ( podobną ). Jest ona o wiele silniejsza niż zwykła, jakby było mało, wstrzykuje ona małą próbkę paraliżu.
Znak szczególny: Biała maska, którą nosi przez większość czasu. Chemiczna farba na plecach, uszach, początku ogona, na środku i końcu. Czarne „skarpetki”, oraz wychudzone ciało, puste, czarne oczy.
Słaby punkt: Przednie łapy
Boi się: Swojej twarzy
Waga: 30 kilogramów
Wzrost: 67 centymetrów
Najlepsi przyjaciele: Brak
Kraj pochodzenia: Europa, Niemcy
Lubi: Spokój, walki
Nie lubi: Tłoku, zabawy, przyjaźni
***
***
Żywioł: Wszystkie
Moce: [∞/∞] Telepatia, mroczne pioruny (mocniejsze od zwykłych), elektryczne ciernie, zamiana w cień, szybkie przemieszczanie się, stalowe pazury (długości połowy łapy), mroczny jad w zębach, elektryczna sierść, wdanie się w sen ( poprzez dotknięcie łapą), mroczna mgła ( dezorientuje przeciwnika ), elektryczne spojrzenie ( wywołuje paraliż senny <<jeśli nie wiesz co to, to zobacz na Internecie c:>> ) i wszystkie inne moce, jakie istnieją.
Partner/ka: Śpij spokojnie 1409, w mojej pamięci pozostaniesz na zawsze…
Rodzice: BlueMagic i Night [poza watahą]
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Brak
Potomstwo: Brak
Inna rodzina: Brak
***
Data dołączenia: 21 grudzień 2014
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 400.000
Upomnienia: 0/3
Krwawe Pioruny: 400.000
Wykonane Questy: Brak
Poziom: 3
PD: | Ogólnie: 300 | Wykorzystano: 0 | Zostało: 300
Jaskinia: Brak
Ekwipunek: Amulet Władzy
Zbroja: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Pochodzę z rodziny która ciągle przenosi się na nowe tereny. Gdy miałam 5 miesięcy na świat przyszedł mój młodszy brat. Znienawidziłam go od początku, był ruchliwy, hałaśliwy, oraz uwielbiał zabawę. Pewnego dnia rodzina pobiegła na cotygodniowe polowania i zostawiła mnie z bratem. Chciałam przerabiać swoje interesy i zostawić go w spokoju. Nagle przemówił do mnie zły. Kazał mi go zranić, walczyłam z tym do ubytku. W końcu zostawiłam to w spokoju, uległam głosowi. Powędrowałam w stronę młodszego brata. Poprosiłam go o to aby przeszedł się ze mną do wodopoju. Był posłusznym chłopcem, bez wahania za mną pobiegł. Gdy byliśmy na miejscu, kazałam mu wskoczyć do wody aby obmył się z błota przez które przeszedł. Jak mu kazałam tak tez zrobił. Wskoczył wielkim susem. Podeszłam do wody, a następnie wsadziłam w nią łapę. Cała woda już jarzyła się w promieniach elektryczności. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać. Ni z tego ni z owego czerpałam z tego przyjemność. W końcu ciało martwego szczeniaka wypłynęło na powierzchnię, a chwilę potem rodzina wróciła. Matka wpadła w paranoję, miała ku temu powody. Dostałam porządny szlaban, przez co codziennie byłam biczowana po pięćdziesiąt razy. Kara musi być, ale czemu taka słaba? Czy to przez matczyną miłość? Ale po co? W końcu zabiłam najmłodszego członka rodziny...
5 miesięcy później
Zostałam schwytana przez ludzi. Uległam… widziałam w ich oczach coś podobnego do ojca. Mordercze spojrzenie i w tym chęć zbadania nowych rzeczy. Dziwne, nie? Ale z tym się nie dyskutuje. Przenieśli mnie do ogromnego białego budynku na środku pustyni. Wejść tam można było tylko za pomocą dziwnych kart przyczepionych do ludzkiej szyi. Weszliśmy do środka, było tam pusto, wszędzie jedynie wielkie komory, w której wkrótce miałam się znaleźć. Dali mi plakietkę z liczbą „1408”. Bez wahania wsadzili mnie w jedną z nich, byłam sama. W tle słychać było jedynie wycia oraz warczenie. Jedne były normalne, większa liczba w połowie mechaniczna, a większość było pokryta mechanicznymi odgłosami pozostałych wilków.
1 miesiąc później
Był to mój pierwszy eksperyment, polegał na walce z innymi wilkami, aby sprawdzić te, które są najsilniejsze. Dziwny wysoki człowiek zagwizdał, a wszystkie wilki rzuciły się na siebie. Niektóre miały żywioły ognia, wody, mroku lub wiele innych. Ja jedynie przybrałam formę cienia i zaatakowałam jedynie parę wilków. Zostawałam zaatakowana 6 razy, ale w końcu nie było to bolesne. Nagle zostałam porządnie ugryziona w przednią łapę. Szarpałam się jak opętana. Krew spływała po sierści i upadała na krystalicznie czystą podłogę. Nagle poczułam ukłucie, potem odgłos łamiącej się kości. Upadłam na ziemię… powoli zaczęłam się wykrwawiać. Moja odgryziona łapa ciągle była w pysku siwego wilka. W końcu ludzie ponownie zagwizdali w gwizdek. Wszystkie wilki rozeszły się do swoich Komor. Oprócz mnie, byłam zbyt zraniona aby zrobić choć jeden krok. Nagle poczułam czyjś dotyk. Był to wilk, o kremowym ubarwieniu sierści. Przewrócił mnie na swoje plecy, a następnie ukradkiem przeprowadził do pomieszczenia 1408. Zostawił mnie i powiedział coś w stylu „powodzenia”. Nie zdążył uciec, gdy nagle ludzie przyszli z dziwną mechaniczną łapą.
1 miesiąc później
To boli… Bez przerwy szarpałam sobie do ucha. Mechaniczna łapa była dla mnie nieustannym bólem. Dobrze chociaż, że była ona dopasowana do mojego ubarwienia. Mam nadzieję, że niedługo stąd wyjdę. Przyjdę do rodziców i ich zabiję. Nie wiem czemu… ale właśnie tak zrobię.
2 lata i 8 miesięcy później…
To okropne… przez ten czas stałam się w 40% ze stali, oraz dziwnych mechanizmów. Poległ przy tym, mój pysk, przednia łapa, klatka piersiowa, oraz biodra. Chciałam uciec stamtąd jak najszybciej. Wszystko to było dla mnie okropnym przeżyciem. Ten cały ludzki świat przewrócił mną do góry nogami. Na szczęście wyszło… że wilk 1409 stał się moim partnerem. Nie wiemy jak to się wydarzyło, ale jestem szczęśliwa, po raz pierwszy. Mamy zamiar stąd uciec. Plany były przyszykowane, ale był jeden problem… Basior od trzech miesięcy miał problemy z sercem, tego już nie mogli wymienić na części mechaniczne. Byliśmy przy wyjściu, miesiąc temu znalazłam przestarzałą kartę, która jeszcze działa. Nagle wydarzyło się coś dziwnego. Jeden z ludzi stanął przed nami z bronią na kule. Przesuną broń na mnie, a następnie na basiora, po czym bez wahania strzelił prosto w ledwo żyjącego wilka. Ten padł na ziemię. Wstałam pośród drzew. Byłam wolna, lecz nie wiedziałam co wydarzyło się w białym budynku. Obok mnie leżała szara torba, a w niej biała maska. Pochodziła z białego budynku. Nałożyłam ją, na pamiątkę właśnie po nim.
Ekwipunek: Amulet Władzy
Zbroja: Brak
Towarzysz: Brak
Historia: Pochodzę z rodziny która ciągle przenosi się na nowe tereny. Gdy miałam 5 miesięcy na świat przyszedł mój młodszy brat. Znienawidziłam go od początku, był ruchliwy, hałaśliwy, oraz uwielbiał zabawę. Pewnego dnia rodzina pobiegła na cotygodniowe polowania i zostawiła mnie z bratem. Chciałam przerabiać swoje interesy i zostawić go w spokoju. Nagle przemówił do mnie zły. Kazał mi go zranić, walczyłam z tym do ubytku. W końcu zostawiłam to w spokoju, uległam głosowi. Powędrowałam w stronę młodszego brata. Poprosiłam go o to aby przeszedł się ze mną do wodopoju. Był posłusznym chłopcem, bez wahania za mną pobiegł. Gdy byliśmy na miejscu, kazałam mu wskoczyć do wody aby obmył się z błota przez które przeszedł. Jak mu kazałam tak tez zrobił. Wskoczył wielkim susem. Podeszłam do wody, a następnie wsadziłam w nią łapę. Cała woda już jarzyła się w promieniach elektryczności. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać. Ni z tego ni z owego czerpałam z tego przyjemność. W końcu ciało martwego szczeniaka wypłynęło na powierzchnię, a chwilę potem rodzina wróciła. Matka wpadła w paranoję, miała ku temu powody. Dostałam porządny szlaban, przez co codziennie byłam biczowana po pięćdziesiąt razy. Kara musi być, ale czemu taka słaba? Czy to przez matczyną miłość? Ale po co? W końcu zabiłam najmłodszego członka rodziny...
5 miesięcy później
Zostałam schwytana przez ludzi. Uległam… widziałam w ich oczach coś podobnego do ojca. Mordercze spojrzenie i w tym chęć zbadania nowych rzeczy. Dziwne, nie? Ale z tym się nie dyskutuje. Przenieśli mnie do ogromnego białego budynku na środku pustyni. Wejść tam można było tylko za pomocą dziwnych kart przyczepionych do ludzkiej szyi. Weszliśmy do środka, było tam pusto, wszędzie jedynie wielkie komory, w której wkrótce miałam się znaleźć. Dali mi plakietkę z liczbą „1408”. Bez wahania wsadzili mnie w jedną z nich, byłam sama. W tle słychać było jedynie wycia oraz warczenie. Jedne były normalne, większa liczba w połowie mechaniczna, a większość było pokryta mechanicznymi odgłosami pozostałych wilków.
1 miesiąc później
Był to mój pierwszy eksperyment, polegał na walce z innymi wilkami, aby sprawdzić te, które są najsilniejsze. Dziwny wysoki człowiek zagwizdał, a wszystkie wilki rzuciły się na siebie. Niektóre miały żywioły ognia, wody, mroku lub wiele innych. Ja jedynie przybrałam formę cienia i zaatakowałam jedynie parę wilków. Zostawałam zaatakowana 6 razy, ale w końcu nie było to bolesne. Nagle zostałam porządnie ugryziona w przednią łapę. Szarpałam się jak opętana. Krew spływała po sierści i upadała na krystalicznie czystą podłogę. Nagle poczułam ukłucie, potem odgłos łamiącej się kości. Upadłam na ziemię… powoli zaczęłam się wykrwawiać. Moja odgryziona łapa ciągle była w pysku siwego wilka. W końcu ludzie ponownie zagwizdali w gwizdek. Wszystkie wilki rozeszły się do swoich Komor. Oprócz mnie, byłam zbyt zraniona aby zrobić choć jeden krok. Nagle poczułam czyjś dotyk. Był to wilk, o kremowym ubarwieniu sierści. Przewrócił mnie na swoje plecy, a następnie ukradkiem przeprowadził do pomieszczenia 1408. Zostawił mnie i powiedział coś w stylu „powodzenia”. Nie zdążył uciec, gdy nagle ludzie przyszli z dziwną mechaniczną łapą.
1 miesiąc później
To boli… Bez przerwy szarpałam sobie do ucha. Mechaniczna łapa była dla mnie nieustannym bólem. Dobrze chociaż, że była ona dopasowana do mojego ubarwienia. Mam nadzieję, że niedługo stąd wyjdę. Przyjdę do rodziców i ich zabiję. Nie wiem czemu… ale właśnie tak zrobię.
2 lata i 8 miesięcy później…
To okropne… przez ten czas stałam się w 40% ze stali, oraz dziwnych mechanizmów. Poległ przy tym, mój pysk, przednia łapa, klatka piersiowa, oraz biodra. Chciałam uciec stamtąd jak najszybciej. Wszystko to było dla mnie okropnym przeżyciem. Ten cały ludzki świat przewrócił mną do góry nogami. Na szczęście wyszło… że wilk 1409 stał się moim partnerem. Nie wiemy jak to się wydarzyło, ale jestem szczęśliwa, po raz pierwszy. Mamy zamiar stąd uciec. Plany były przyszykowane, ale był jeden problem… Basior od trzech miesięcy miał problemy z sercem, tego już nie mogli wymienić na części mechaniczne. Byliśmy przy wyjściu, miesiąc temu znalazłam przestarzałą kartę, która jeszcze działa. Nagle wydarzyło się coś dziwnego. Jeden z ludzi stanął przed nami z bronią na kule. Przesuną broń na mnie, a następnie na basiora, po czym bez wahania strzelił prosto w ledwo żyjącego wilka. Ten padł na ziemię. Wstałam pośród drzew. Byłam wolna, lecz nie wiedziałam co wydarzyło się w białym budynku. Obok mnie leżała szara torba, a w niej biała maska. Pochodziła z białego budynku. Nałożyłam ją, na pamiątkę właśnie po nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!