Nudziło mi się. Kashu mógł latać, a ja nie...szkoda. Chociaż jestem nieśmiertelna. Dobra, to nic. Ale może coś zorganizuję? Tak! Wielki koncert! Pobiegłam na górę i postawiłam płaskie kamienie. Dwa większe, dla alf. Swoimi zaklęciami szamanki sprawiłam, że jeden był koloru fuksji a drugi turkusu. Na samym szczycie góry położyłam największy, płaski kamień. Przygotowałam wszystko. Nawet mikrofon. Usiadłam ze zmęczenia. Teraz tylko wystarczy zaprosić całą watahę na koncert. Jak to zrobię? Pobiegłam do każdego wilka.
- Zapraszam na koncert! Wieczorem o północy! Przekąski, miejsca i zabawa dla wszystkich! Można przyjść ze szczeniakami! - krzyczałam. Doniosłam jeszcze trochę przekąsek i czekałam na watahę. Kiedy wszyscy już przybyli, usiedli na podpisanych miejscach (szczeniaki będą siedzieć obok rodziców), a ja w tym czasie szykowałam się.
- Wszystko będzie dobrze, Sasha - mamrotałam do siebie. Nie wiedzieli, że to ja wystąpię.
- *1, 2, 3* - pomyślałam i wyszłam. Wilki się zdziwiły.
- Witajcie, wilki. Dziękuję naszym alfom, mojemu partnerowi i wam, którzy mnie przyjęliście. To występ dla was. - powiedziałam. Zaśpiewałam im taką piosenkę:
Kiedy skończyłam i ukłoniłam się, wataha biła brawa. Jason wskoczył na mój kamień i pomachał do mnie ogonkiem. Kashu przyszedł i dał mi całusa w policzek. Kanoshi siedział i się uśmiechał. Karona machała mocno ogonem. Wilki wyły. Dostałam od Ginewry bukiecik, z jej ogrodu. Podziękowałam wszystkim za przyjście. I nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Skoro jestem szamanką, zobaczyłam zmarłe wilki z naszej watahy! One też się cieszyły. Przytuliłam też ich, i je poczułam! Inni, którzy ich nie widzieli, myśleli, że oszalałam. Nie przejmowałam się tym. Każdemu trzeba podziękować za przyjście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!