Następnego dnia, pierwszy wstał Gustaw, o czym świadczyło jego wycie. Na dworze było ciemno, i wiał bardzo duży wiatr, ale i tak wyszłam rozprostować kości.
- Gustaw? Gustaw? - Wołałam szukając go.
- Gustaw jest w jaskini Alf. - powiedział inny wilk.
- Jaskini Alf?
- Tak. Jest on Alfą, i ma partnerkę Ginewrę. Też jest Alfą. - Odpowiadał na każde moje pytanie.
Nie miałam pojęcia o tym, że Gustaw jest Alfą! Nie powiedział mi o tym.
- Nie, nie wiedziałam.
- To teraz wiesz. Chodź wreszcie, nie leniuchuj się.
Ten wilk, był dla mnie bardzo miły. Co raz bardziej go lubiłam.
- Mam na imię Sunamy. A Ty?
- Titanium.
- Ładnie.
- Dziękuję. Może przejdziemy się rozruszać nasze kości? - Zapytał z uprzejmością.
- Tak pewnie. Chodźmy !
I chwilę potem zaczęła się super zabawa.
- Haha! Dogoń mnie kochanieńki ! - Wołałam do Titanium.
- Już się robi!
Po dziesięciominutowym biegu byliśmy bardzo zmęczeni i głodni.
- Głodna jesteś? - Zapytał.
- Ymm, no trochę.
- Chodź za mną Sunamy. - Powiedział cicho i delikatnie.
Udaliśmy się razem do Lasu Dusz, gdzie zjedliśmy razem obiad , jedliśmy na pięknie położonym kocu piknikowym.
- Łał. Pyszne. Dziękuję Ci. - Powiedziałam.
- Proszę. Dla mnie to nie ma żadnego problemu, wręcz sprawia mi to przyjemność. - Odpowiedział czule Titanium.
W tym momencie, oczy znowu mi zaświeciły się.
Siedzieliśmy wpatrując się w piękny księżyc. Nasze oczy wpatrzone były w siebie, już nasze usta miały się spotkać, ale niestety.
- No cześć gołąbeczki ! Co tam robicie? - Zapytała Aelita, moja najlepsza przyjaciółka z Watahy.
Wtedy szybko odskoczyliśmy. Byłam nieco skrępowana, i zła na Aelitę, że przeszkodziła nam w takiej chwili.
- Eeem, wiesz, postanowiliśmy zjeść OBOJE obiad. - Mocno zaakcentował Titanium.
- Oboje? Aaa, rozumiem. Dobrze, to ja nie przeszkadzam! - Zawołała i odeszła Aelita.
Wtedy, nie miałam pojęcia co się stanie, lecz stało się to, co zdarzyć się musiało.
Lucky pocałował mnie dosyć szybko. Czułam wtedy, bardzo wiele. Jakby ktoś dał mi zastrzyk miłości, radości.
- Sunamy, ja... Podobasz mi się bardzo. Wiesz, wtedy jak nie ugryzłaś, zakochałem się w w Tobie. Wiem, że to dosyć szybko, Ci o tym powiedziałem, ale ja nie lubię ukrywać uczuć. Zwłaszcza do Ciebie.
Wtedy, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Czy powiedzieć mu, co ja czuję, czy nie?
- Titanium, ja chyba w Tobie tez się zakochałam. - Mówiłam jąkając się. - Czy Ty chcesz tego samego, co ja?
- Tak. Kocham Cię Sunamy. Tylko Ciebie.
Nie wierzyłam wtedy własnym uszom. To było jak czary. Nasze oczy były wpatrzone w siebie, świeciły nam się. I jak to zwykle bywa, ktoś musiał nam to zepsuć.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy, a raczej z kim. - Powiedział Suray z poprzedniej watahy.
Suray. To był wilk, którego nienawidziłam ! To on dokuczał mi z powodu,z powodu wody. Rodzice wybrali go, aby został moim mężem. Ale ja nie chciałam. To był również dosyć ważny podów w moim życiu.
- Kto to? Czego chcesz! - Powiedział Titanium.
- Jestem Suray. Wilk z watahy ojca Sunamy. I jestem jej mężem.
Wtedy wiedziałam że coś pójdzie nie tak jak miało być. Suray kłamał Titanium w oczy.
- Mężem!? - Wykrzyczał Titanium.
- Nie! Nie jest moim mężem! Uciekłam też z jego powodu! Dokuczał mi z powodu lęku nad wodą, i rodzice wybrali go na mojego męża. Ale ja,nie chciałam tego. Titanium, kocham Cię! - Mówiłam dosyć szybko.
- Okej. Rozumiem kochanie. On, nie zbliży się do Ciebie już nigdy więcej.
Titanium był taki obrończy i stanowczy. Lecz nie chciałam żeby doszło między nimi do walki...
- To się okaże drogi wilczku . - powiedział Suray.
- Czego chcesz, Suray? - Powiedziałam.
- Twój ojciec, kazał mi Ciebie szukać, więc się nie stawiałem. Kazał mi Ciebie do niego przyprowadzić.
W tym momencie nie rozumiałam mojego ojca. Przecież w ostatnich dniach powiedział mi, że nie mam już ani jego, ani mamy. Nie miałam ochoty widzieć się z nim, i znów być tam, skąd uciekłam.
- Nigdy się z nim nie spotkam ! A nawet jeśli, sama do niego przyjdę. A teraz idź! - Mówiłam.
- Jak sobie życzysz. Ale, wiedz że zawsze możesz liczyć na moją pomoc. - Powiedział Suray.
- Nigdy jej nie będę potrzebowała.
Po chwili, Suray odszedł, byłam bardzo zdenerwowana. Lecz Lucky starał się mnie pocieszyć.
- Sunamy, nie przejmuj się nim. Damy radę razem.
- Idź. Zostaw mnie samą ! - krzyknęłam.
- Nie! Nie rozumiesz że Cię kocham!?
- Nie! - Krzyknęłam i odbiegłam do swojej jaskini.
- Ale Sunamy! - Krzyczał z daleka.
Kiedy weszłam do swojej jaskini, położyłam się spać. Byłam przybita. Kiedy już się uspokoiłam, na dworze ściemniało się. Wtedy zobaczyłam Titanium'a, szedł wolno, i był smutny. Wtedy moje problemy, znowu wróciły. Nie powinnam krzyczeć na niego. Chciał mi pomóc..
- To się okaże drogi wilczku . - powiedział Suray.
- Czego chcesz, Suray? - Powiedziałam.
- Twój ojciec, kazał mi Ciebie szukać, więc się nie stawiałem. Kazał mi Ciebie do niego przyprowadzić.
W tym momencie nie rozumiałam mojego ojca. Przecież w ostatnich dniach powiedział mi, że nie mam już ani jego, ani mamy. Nie miałam ochoty widzieć się z nim, i znów być tam, skąd uciekłam.
- Nigdy się z nim nie spotkam ! A nawet jeśli, sama do niego przyjdę. A teraz idź! - Mówiłam.
- Jak sobie życzysz. Ale, wiedz że zawsze możesz liczyć na moją pomoc. - Powiedział Suray.
- Nigdy jej nie będę potrzebowała.
Po chwili, Suray odszedł, byłam bardzo zdenerwowana. Lecz Lucky starał się mnie pocieszyć.
- Sunamy, nie przejmuj się nim. Damy radę razem.
- Idź. Zostaw mnie samą ! - krzyknęłam.
- Nie! Nie rozumiesz że Cię kocham!?
- Nie! - Krzyknęłam i odbiegłam do swojej jaskini.
- Ale Sunamy! - Krzyczał z daleka.
Kiedy weszłam do swojej jaskini, położyłam się spać. Byłam przybita. Kiedy już się uspokoiłam, na dworze ściemniało się. Wtedy zobaczyłam Titanium'a, szedł wolno, i był smutny. Wtedy moje problemy, znowu wróciły. Nie powinnam krzyczeć na niego. Chciał mi pomóc..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!