Szłam przez lasy z Summer, gdy nagle zwróciłam uwagę na coś w krzakach. Summer nerwowo ruszała skrzydłami. Nie odzywałam się, gdyż po prostu się bałam. Nagle z krzaków wyszedł brązowy basior. Kojarzyłam go. To był mój kolega z Hawajów, RainDrop.
- RainDrop? - zapytałam, a basior uśmiechnął się. Pamiętałam, że kiedyś byłam w nim zakochana.
- Co cię tu sprowadza? - zapytałam. Basior odpowiedział:
- Szukałem cię. Wiem, że masz watahę, ale nie chcę dołączyć. - Byłam zdziwiona, basior kontynuował swoją wypowiedź. - Jestem w Watasze Złotej Orchidei, pamiętasz? - dokończył. Byłam naprawdę zaskoczona. Skąd on wiedział, że tu jestem?
- Może przejdziemy się? - zapytał szybko.
- Tak. - odpowiedziałam. Szliśmy drogą. Pamiętałam, że kiedy był smutny lub szczęśliwy zmieniał kolor na niebieski. To było niesamowite. Pamiętałam nasz pocałunek. Szczerze, kiedyś byliśmy parą, aż do tego dnia, kiedy postanowiłam uciec z rodzinnych stron.
- Jak ci się tutaj żyje? - zapytał.
- Dobrze. - odpowiedziałam krótko.
- Masz partnera? - zapytał. Poczułam gulę w gardle.
- Miałam dwóch, ale obydwoje odeszli. - powiedziałam. Było mi lżej. W oczach basiora było widać wesołe iskry. Nasze pyski miały się spotkać. Sekundy dzieliły nas od pocałunku. Znałam smak jego ust, ale miło było go sobie przypomnieć. Pocałunek był krótki - trwał zaledwie 20 sekund. Nie chciałam, żeby dołączył do watahy, to byłoby już dziwne. Zauważyłam, że podniosłam się w górę, moje pióra sczerniały i dosłownie wędrowały po moim ciele. Zamknęłam oczy i otworzyłam je ponownie, po czym opadłam na cztery łapy. Stałam się nową, jeszcze silniejszą waderą. Podniosłam pysk ku niebu i użyłam elektro-akcji, a następnie stworzyłam kulę energii elektrycznej.
- Aria... - Wyszeptał zaskoczony RainDrop. Rozpoczęła się kilku godzinna rozmowa na temat wszystkiego. Pod koniec dnia staliśmy się parą, ale nikt o tym nie wiedział. Kolejna kropla tajemniczości wpłynęła do mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!