Podkład muzyczny:
- Karo, to koniec, prawda? - Wtuliłam się w jego puszystą sierść, zapewniając mi tym samym poczucie bezpieczeństwa i ulgi, której nie czułam od dawna. Przymknęłam oczy. Mogłam powrócić do swojego dawnego życia, które, nie oszukując się, będzie nieco inne. Będzie brakowała w nim moich dzieci. Owoc naszej miłości znikł z naszego wspólnego życia.
- Tak, koniec. - wymruczał kładąc mi łapę na głowie, pomiędzy uszami. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Ostatnio często wykonywał ten gest. Mój ojciec Etan, zawsze mnie pocieszał w ten sposób. Podniosłam wzrok, aby spojrzeć na jego oczy. Zgarnął grzywkę na lewe oko. Nie chciał, żeby ktoś widział jego ubytek.
- Twój ojciec... On też miał coś z okiem, prawda? - zapytałam cicho, odgarniając jego oko. Niesforna czupryna skrywała białą opaskę.
- Tak. - mruknął niechętnie, łapiąc mnie za nadgarstek i odsuwając łapę. Położył ją na ziemię, a na niej swoją, przyciskając ją lekko. Chciał mnie zapewnić, że mnie kocha, chociaż nie chciał, abym oglądała jego oko.
- Nie będziemy o tym mówić, bo widzę, że to delikatny temat. - rzekłem spokojnie z uśmiechem. Wiedziałam jedną rzecz, że prawdziwym uśmiechem będę zaszczycać jedynie Karo. Mój charakter powoli ulegał zmianie. Bałam się końcowego efektu.
- Dziękuje. - szepnął z wdzięcznością. Odsunął się ode mnie. - Czas wracać do domu.
- Yhym... - Spuściłam wzrok. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Po co miałam wracać do domu, skoro nikogo tam nie zastanę.
- Laeti, nie płacz. Na pewno siostra przywita cię ciepło, no i jeszcze Peeta. - zapewnił mnie partner.
- Nas. - poprawiłam go. - Pewnie masz rację.
< Karo? :) >
Dopisek od właścicielki wilka: Laeti jeszcze nie wie, że straciła również rodzeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!