Udałam się do Cloud na ostatni sprawdzian. Tym razem na lekcję poszłam samotnie, brat miał zaliczenia dzień później. Ubiegałam się o stanowisko żołnierki. Moja mentorka wiedziała, że dobrze sobie radzę w walce, więc gdy miałam jej zaprezentować swoje umiejętności po raz setny, zaprotestowała.
- Gorsh, wiem już jak walczysz. - Powiedziała wyraźnie znudzonym, ale wciąż niezmiernie poważnym tonem. - Wolałabym raczej podyskutować o twojej postawie i stosunku do mnie, oraz innych.
Wyprostowałam się, aby sprawić wrażenie poważniejszej. Wiedziałam, że poruszy ten temat. Przecież skoro mam być jej pomocniczką, muszę nieco zmienić swoje nastawienie, przynajmniej w stosunku do niej.
- Rozumiem, słucham zatem. - Rzekłam poważnym tonem, siadając na śniegu, którego miałam już serdecznie dosyć.
- A więc, wiesz doskonale, że jesteś na najlepszej drodze do zostania żołnierką. Zdajesz sobie też sprawę ze swoich umiejętności, mimo wszystko mam jednak pewne ''ale''. Wiem, że nie lubisz pomiatania i rozkazy to nie twoja bajka, aczkolwiek - chciałam jej w tym miejscu przerwać, jednak słuchałam dalej. - na polu walki sprawy imają się nieco inaczej. Jeśli masz zamiar odstawiać cyrki w środku walki, to od razu pożegnaj się ze swoją pozycją. Nie mama zamiaru tolerować czegoś takiego.
- Jest to dla mnie zrozumiałe. - Rzekłam oschłym tonem. Był on na tyle zimny, że postanowił przywołać śnieg, który zaczął nieznacznie prószyć. - Nie jestem taka, jak ci się wydaje. Dobrze wiem, gdzie leży granica. Chyba nie sądzisz, że jestem aż tak pozbawiona rozsądku? - Zapytałam, unosząc jedną brew. Cloud wyglądała na lekko zmieszaną, jednak była nieugięta. Patrzyłyśmy sobie uparcie w oczy.
- Cóż - Rzuciła po dłuższym czasie. - Jesteś dla wielu wilków małą zagadką. Nie wiem, czego się po tobie spodziewać.
- Och, schlebiasz mi. - Mruknęłam nieznacznie. - Sama poruszyłaś temat mojego zawodu. Rozumiem, że akceptujesz moją ofertę?
- Jak najbardziej. - Uśmiechnęła się. - Oficjalnie zostajesz żołnierką. Ale najpierw... - Nie dokończyła, gdyż nie zauważyłyśmy takiej potrzeby. Wyjęła miecz z pochwy, którą nosiła na plecach.
- Z przyjemnością. - Rzekłam i stanęłyśmy w szranki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!