Moja towarzyszka spokojnie konsumowała przyrządzoną przeze mnie na rożnie sarnę. Widać, że była głodna, w przeciwieństwie do mnie. Przeważnie miałem dość duży apetyt, który nie miał w zwyczaju maleć, jednak tym razem, pod wpływem tej mieszanki najróżniejszych emocji, które zafundował mi dzisiejszy dzień, zwyczajnie nie miałem siły jeść i nie odczuwałem takiej potrzeby, jednak postanowiłem nałożyć sobie małą porcję, aby Kiiyuko nie poczuła się samotna. Poza tym, gdybym nie jadł, nie miałbym co ze sobą zrobić, a to mogło wydawać się waderze nieco niezręczne. Jadłem razem z nią głównie dla jej komfortu.
- Miałaś rację, kąpiel była złym pomysłem. - Przyznałem ze wstydem, wciąż czując, że wypadek Kiiyuko to moja wina. Było mi z tym bardzo źle, gdyż zazwyczaj jestem dość odpowiedzialnym wilkiem i rzadko pozwalam sobie na coś takiego, jak spontaniczność. Jest to cecha raczej młodych i niezbyt doświadczonych basiorów, które jeszcze nie poznały konsekwencji, płynących z posiadania tejże cechy charakteru. Kiedy wilk staje się coraz bardziej doświadczony, eliminuje się to samo, bez najmniejszej ingerencji wilka... przynajmniej tak właśnie było w moim przypadku. Zazwyczaj spokojny i bardzo stonowany basior nagle znów zaczął się zachowywać jak młody szczeniak, nie mający pojęcia o tym, jaki świat jest okrutny? Co tak wpłynęło na tą, mam nadzieję jednorazową, nagłą zmianę? Czyżby ta wilczyca, która siedziała teraz obok mnie, przykryta tym samym kocem, wpatrująca się we mnie intrygującym spojrzeniem? Zdecydowanie było zbyt wcześnie, aby to potwierdzić, bądź zaprzeczyć.
- Chyba nie czujesz się winny? - Zapytała, śmiejąc się. Spojrzała na mnie oczami, które niesamowicie błyszczały, jakby zrobione ze szkła. - Przecież to nie była twoja wina.
- Powiedz to mojemu sumieniu, które i tak nie daje mi spokoju. - Westchnąłem.
- Musisz przestać ciągle się o wszystko obwiniać. Zachowujesz się tak dorośle... - Rzekła.
- Widzisz, szczenię umarło we mnie dawno temu. Dzięki, że próbujesz przywrócić mi choćby garstkę z tamtego wilka, ale lubię siebie takim, jakim jestem i nie mam zamiaru ponownie się zmieniać, rozumiesz... Po prostu, nie wiem co tak na mnie dzisiaj wpłynęło, ale zapewniam, że to jednorazowy wybryk. Choćby ten czynnik nadal na mnie wpływał, nie będę mu się poddawać.
- Dlaczego nie chcesz się zmieniać. Nie żebym chciała robić z ciebie kogoś innego... - Broniła się.
- Spokojnie, nigdy bym tak nie pomyślał. Odpowiadając na twoje pytanie, po prostu, przyzwyczaiłem się do takiego siebie i teraźniejszy obraz mojej osoby o wiele bardziej przypadł mi do gustu, niż tamten nierozważny młodzik, którym byłem. Zmieniłem się nie do poznania i jestem bardzo zadowolony z efektów tejże zmiany. - Powiedziałem. - Nabyłem wiele doświadczenia i jestem respektowany przez osoby, które mogły bliżej mnie poznać. Naprawdę jestem zadowolony z tego, kim jestem... chociaż, czuję się bardzo samotny. Jedyne, o co chciałbym wzbogacić swoje życie to partnerka, być może i grupka szczeniąt, jednak to już nie jest takie proste i oczywiste. A ty? Chciałabyś coś w sobie zmienić?
< Kiiyuko? Może to nie to, czego oczekiwałaś, ale Corey jest ciut nieśmiały ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!