czwartek, 11 lutego 2016

Od Diany - Jak ten czas szybko leci

Dzień jak co dzień. Kiedy wstałam, przywitana zostałam przepysznym śniadaniem przygotowanym przez Valixy i Aro. Bardzo się ucieszyłam, że tak się dla mnie starają. Kiedy zjedliśmy, Aro zaproponował pójście nad staw, ponieważ był piękny i słoneczny dzień. Potem poszliśmy i usiedliśmy z Valixy przed jeziorem 
- Jaka ty już duża, córeczko. - Powiedziałam.
- Też jestem zdziwiona. - Odpowiedziała. 
- Niedługo pewnie znajdziesz sobie partnera, który cię będzie nad życie kochał, zamieszkacie razem i będziecie mieli dzieci.
- Co? Nie! Mamo to nie prawda! - Rzekła zmieszana.
- Och... Valixy, jeszcze dorośniesz i poznasz życie. 
Po chwili Valixy zniesmaczona poszła sobie i powiedziała, że wróci wieczorem. Oczywiście się zgodziłam, bo jej ufałam i wiedziałam że mnie nie zawiedzie. Dobrze się składało, bo chciałam być sama z Aro i spędzić wspólnie czas. Aro do tego zaprosił mnie na romantyczną kolację, którą sam przygotował w jaskini. Po kilku minutach bardzo się zaniepokoiłam, bo Valixy nie wracała, a miała wrócić przed 23:00. Szybko pobiegłam do Aro i mu wszystko powiedziałam, bo on o tym nic nie wiedział. Był na mnie trochę zły, bo wiedział, że Valixy jest jeszcze za młoda na takie wychodzenie późnym wieczorem. Była już 23:30! Byłam tak zdenerwowana, że myślałam, że pobiegnę do innych wilków i przyjaciół Valixy, zapytać się czy jej przypadkiem nie widzieli. Po chwili usłyszałam jakieś kroki. Szybko pobiegłam zobaczyć kto to... 
- Kamień z serca! - krzyknęłam. - Gdzie ty byłaś?! My tu ze strachu umieramy, a ty sobie tak spokojnie chodzisz! 
- Przepraszam... - Wymamrotała.
- Nie ma żadne przepraszam! Wiedziałaś o której masz wrócić. Zaufałam ci, a ty mnie zignorowałaś... Masz szlaban na wychodzenie do przyjaciół przez trzy tygodnie!
- Przecież przeprosiłam!
- Nie ma, do łóżka! - Krzyknęłam groźnie.
W tym momencie myślałam, że ktoś porwał Valixy i nie wiadomo co się stało, ale na szczęście wróciła bezpiecznie i cała do domu. Ale i tak jej tego nie przepuszczę. Dość tych nerwów, trzeba iść spać. 

***

Nazajutrz, kiedy się przebudziłam obok siebie zauważyłam czekające na siebie śniadanie. Na początku myślałam, że to Aro mi je zrobił, ale po chwili podeszła do mnie Valixy z przeprosinami:
- Przepraszam mamo.
- I tak wiedz, że ta kara cię nie ominie. Ale chodź tu do mnie, kochana moja.
- Już idę. 
Wiedziałam, że Valixy zrobiła źle, ale to w końcu moja córeczka... nie mogłam się gniewać na nią długo. Wiedziała, że zrobiła źle, ale każdy popełnia jakieś błędy. Mam też nadzieję, że już nie wywinie takiego numeru...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!