sobota, 6 lutego 2016

Od Silence'a - A co gdybym...? część 1

Płatki lodowatego śniegu, który jeszcze kilka minut wcześniej spadał leniwie z ciemnego nieba, zaczynały wbijać się w moje gałki oczne. Zamieć... to cudowne zjawisko właśnie zasypywało jedyne pozostałości po prawdopodobnym patrolu wilków z sąsiedniej watahy. Siedziałem na otwartym terenie, a moja czarna sierść wyraźnie kontrastowała z wszechogarniającą bielą. Tak jakby cały mój organizm krzyczał "Tu jestem, trafcie we mnie!". Z każdą sekundą me łapy zaczynały drżeć coraz bardziej. W uszach coraz głośniej dudnił odgłos gromu rozbijającego się o zmarzniętą glebę. Krwawe łzy delikatnie wydobywały się spod zmrużonych powiek, a śnieżna połać znajdująca się przede mną zmieniała swój kolor na głęboki, czerwony. Wiedziałem, że to sprawka mojej wyobraźni. Wyobraźni po raz kolejny pozostawionej samej sobie. Wszelkie problemy, które mnie gryzły, każdy konflikt rozwiązywałem w sobie, nie wyrzucałem go na zewnątrz.
- Hej... - Powiedziałem wiedząc, że ten "dobry" ja na pewno to słyszy - Co byś powiedział na to, abyśmy to zakończyli? 
- Co ty chcesz zrobić? - Głos rozbił się po delikatnym wnętrzu mej czaszki. 
- Sam nie wiem. Jest tu sporo miejsc do popełnienia samobójstwa. 
- A pomyślałeś co z Dilettą? 
- Dobrze wiesz, że jest to najważniejsza osoba w mojej nędznej egzystencji.
- I nie myślisz, że byłoby jej... no nie wiem... źle z tym, że nie żyjesz? 
- Dałaby sobie radę, jest silniejsza, niż może się to wydawać. 
- Rób co chcesz, to ty masz kontrolę nad ciałem... i tak zrobisz, co będziesz chciał. 
- Dobrze więc. - Wyszeptałem wstając i zmierzając w stronę klifów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!