Po chwili ciszy rzuciłam mu zaciekawione spojrzenie:
- Właściwie, jak się tutaj dostaliśmy? To wygląda jak równoległy świat... - Powiedziałam, a basior spojrzał na mnie, uśmiechając się tajemniczo. Bystre oczy patrzyły z błyskiem gdzieś za mnie. Rzuciłam Zan'owi ponaglające spojrzenie i zagroziłam: - Odpowiedz, w przeciwnym razie znów zacznę cię dusić. - Na dźwięk tych słów wilk natychmiast spoważniał i odpowiedział:
- Przypominasz sobie las, którym szliśmy? Chyba niezbyt przyjrzałaś się tamtejszej roślinności. Cały teren był zarośnięty przez wielkie pnącza, kształtujące się w olbrzymich rozmiarów spirale. - Powiedział, wziął głęboki wdech i kontynuował. - Ta strefa jest otoczona przez te rośliny. Prawdopodobnie to one wywołały te wszystkie... anomalie, które są tutaj widoczne.
- Niby jak miałam się rozglądać po terenie, skoro kazałeś mi zamknąć oczy? - Rzekłam rozdrażniona. - Rozumiem, że teren ten nie należy do żadnej watahy? - Dodałam, zmieniając temat.
- Raczej nie, możemy go uznać za nasz. - Odparł mój towarzysz, rozglądając się. - W dali jest strumyczek, chcesz się przejść? - Zaryzykował pytanie, chcąc zejść na przyjemniejszy temat. Odwróciłam się.
- Dobrze. - Rzuciłam krótko i dotknęłam boku basiora. - Gonisz! - Krzyknęłam, aranżując tym samym zabawę w berka. Uważałam, że to rozluźni poważną atmosferę. Nie pomyliłam się. Dotarliśmy do wartkiego strumienia, którego wody były przyjemnie ciepłe. Sięgał nam do klatek piersiowych. Szliśmy w strumieniu, lekko ochlapując kwiaty, znajdujące się na brzegu. Basior szedł niebezpiecznie blisko mnie, co dość mnie zawstydzało, przez co utkwiłam wzrok w przednich łapach. Po przejściu w ten sposób kilkunastu metrów, natknęłam się na coś dziwnego i przystanęłam, aby zidentyfikować błyszczący przedmiot.
- Co tam masz? - Zapytał wilk, odwracając się.
- Jakiś medalion. - Powiedziałam, przyglądając mu się. Chwyciłam go w łapę, przekręcając w tym samym momencie aplikację z kwiatem, która znajdowała się na sporym diamencie. Konsekwencje pojawiły się lada moment. Świat zaczął wirować i nagle byliśmy odwróceni do góry nogami. Wszystko, co nie było przytwierdzone chociażby wiechą do ziemi, spadło. Wody i zwierzęta pozostały jednak na swoim miejscu. W efekcie, tylko my spadliśmy... wprost na czerwone chmury.
- A to ci dopiero numer... - Wyszeptał Zan, zafascynowany naszyjnikiem, który miałam w łapie.
- Zapewne gdy przekręcimy kwiat w drugą stronę, świat znów będzie normalny. - Zauważyłam.
- Przekonamy się za jakiś czas. Póki co, nacieszmy się tą sytuacją, która nas spotkała. - Uśmiechnął się basior.
Zaczęliśmy skakać po czerwonych chmurach. W pewnym momencie byłam gotowa posmakować czerwonej, miękkiej substancji, jednak ta, jakby posiadała własną wolę, skutecznie unikała mojego pyska.
< Zan? Chciałeś to masz xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!