Zmierzyłam stworzenie wzrokiem i rzeczywiście, nie wyglądało na najprzyjemniejsze. Budziło wśród innych respekt, jednak to nie był powód, aby się go obawiać, czy przed nim uciekać. Był naprawdę przepiękny, od razu było widać, że ma trudny charakter.
- Myślę, że póki nie robię nic tobie i jemu, nie ma on powodu, aby zrobić mi krzywdę. - Powiedziałam i spojrzałam na basiora, który lekko pokiwał łbem, wcale nie chcąc potwierdzić mojego zdania.
- Ale mimo wszystko powinnaś uważać. - Rzekł, ale niezbyt troskliwym tonem.
- Wiem. - Odparłam zirytowana. - Jak ma na imię?
- Lonely.
Koń towarzyszył nam przez resztę spaceru, co nieco burzyło całą atmosferę tego wyjścia. Nie mogłam mieć jednak do nikogo pretensji, spaceruję sobie z koniem i jego panem, tyle.
***
Dni przebiegały w ciszy. Od czasu spaceru nie widywałam się zbyt często z Jason'em, choć nie było ku temu konkretnego powodu. Po prostu rzadko na siebie wpadaliśmy, zdarza się. Dziś były Walentynki, lub Święto Zakochanych, jak kto woli. Nieważne - to święto nigdy nie było przeze mnie obchodzone, za to kolejny dzień, Dzień Singla, obchodziłam bogato, hucznie i z dużą ilością alkoholu - w końcu to moje święto. Nawet gdybym miała partnera, nie byłabym zbytnio zainteresowana tym dniem. Naturalnie, obdarowałabym go upominkiem, ale kocha się nie tylko w Walentynki... czemu tak wiele wilków tego nie pojmuje?
- Hej, wesołych Walentynek. - Mruknęłam sarkastycznie do przechodzącego obok Pattona.
- Walentynki-Sralentynki. - Wymamrotał w odpowiedzi.
- Masz partnerkę i się nie cieszysz? - Zapytałam zdziwiona.
- To nie tak, że się nie cieszę. Ale idea tego święta mnie wnerwia. No, przecież tyle wilków robi to wszystko na pokaz i w ogóle. Ach, nieważne. Wybacz, zepsułem tę miłosną atmosferę unoszącą się w powietrzu. - Rzekł. Wyraźnie jego również irytowało to święto, a właściwie jego idea.
- Zgadzam się! - Rzekłam z entuzjazmem. - Fakt, to święto jest fajne, ale dopóki ktoś umie je obchodzić i wie, że Walentynki to nie jedyna okazja, aby okazać komuś uczucie. - Dokończyłam.
- Dokładnie. - Odparł Patt. - No nic, idę znaleźć jakiś piękny prezent dla Makki.
- Widzisz, ty podchodzisz do tego z głową. Często sprawiasz jej prezenty.
- Tak, ale w Walentynki zawsze szukam czegoś nieco droższego, niż takie codzienne prezenty.
- No i dobrze, takie podejście mi się podoba. - Powiedziałam i zaczęłam się już zbierać do odejścia.
- Chwilka. - Patton złapał mnie za ramię. - Ktoś cię szukał, ale nie umiem sobie przypomnieć kto. - Rzekł i zamyślił się na chwilę. - A, tak, Jason. Spaceruje gdzieś po lesie.
- Och, dzięki, poszukam go. - Uśmiechnęłam się do Bety i poszłam szukać Jas'a.
< Jason? Wybacz, ale tydzień przed feriami zawsze jest pracowity, nie miałam kiedy odpisać ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!