Delikatnie przekręciłam łeb, a większa część mojej grzywki opadła na lewą stronę ukazując przemoczoną sierść i zaciekawiony wzrok.
- Anonymous... - Zaczęłam powoli przysuwając się do niego jednocześnie umieszczając jedną z moich tylnych łap za jego. - Mogłabym godzinami dziękować ci za wspaniały wieczór. Na prawdę wszytko wygląda cudownie, jedzenie było pyszne, a koncert który dałeś był jednym z lepszych jakie słyszałam. Więc jedyną słuszną odpowiedzią będzie tak... Bawię się świetnie.
Po tych słowach odepchnęłam go od siebie i tak jak się spodziewałam...wylądował on po uszy w jeziorku. Zaczęłam się śmiać, jednak ów uśmieszek zniknął z mojego pyska w chwili gdy poczułam uścisk na lewej łapie. Zdążyłam jedynie nabrać powietrza w płuca, po to, aby chwilę później ponownie wpaść pod powierzchnię ciepłej wody. Wynurzyliśmy się prawie w tym samym czasie. Oboje śmialiśmy się z wyglądu drugiej osoby. Jego wilgotna sierść przylgnęła prawie całkowicie do skóry, dając wrażenie naklejonej lub pomalowanej. Moja natomiast zaczęła dziwnie puchnąć, a cała grzywka zasłoniła mi całkowicie pysk. Jedyne, co wystawało to czubek nosa.
- Cieszę się, że ci się podoba, Black. Nie spodziewałem się, że to wszystko tak się zakończy.
- Zakończy? - Zapytałam z lekkim rozczarowaniem.
- To znaczy, nie o to mi chodziło. Po prostu nie spodziewałem się, że całe spotkanie przerodzi się w wodną wojnę.
- Chyba nikt nie mógł się tego spodziewać. - Powiedziałam podchodząc trochę bliżej mojego nowego znajomego.
- Wiem co przyniosę na następny raz, jeśli gdzieś wyjedziemy.
- Co takiego? - Zapytałam wielce zaciekawiona.
Wilk w odpowiedzi zaczął się śmiać. Przeplatając słowa z nagłymi parsknięciami wydusił z siebie.
- Wstążkę, nauczę się robić kucyki i zwiążę ci tą grzywkę.
Dołączyłam do niego prawie podtapiając się przez nagły atak śmiechu.
- Może... może nie będziesz musiał... - Wyszeptałam opanowując oddech.
- Co masz na myśli? - Zapytał Anonymous wyraźnie zaciekawiony moją wypowiedzią.
W odpowiedzi nie dostał słów... Wyczułam końcówki moich włosów. Delikatnie złapałam i zarzuciłam za lewe ucho. .Chyba po raz pierwszy basior mógł przypatrzeć się mi bez jakichkolwiek przeszkód.
- Czy według ciebie tak jest lepiej? - Zapytałam wciąż uparcie zaczesując włosy na lewą stronę.
- Zdecydowanie, mogłabyś już ich nie zarzucać na oczy do końca tego wieczoru? - Zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem. - Powiedziałam doskakując do niego.
- O cóż takiego chodzi ci tym razem? - Zapytał z uśmiechem na pysku.
- Jeszcze kiedyś gdzieś razem wyjdziemy... może nie w najbliższej przyszłości... ale...
- Nie powinno być z tym problemu.
- To dobrze, cieszę się z tego powodu. - Powiedziałam opierając swoją głowę na jego barku, po chwili unosząc wzrok do góry. - Ciekawe jak tam jest...
- Tam? W sensie gdzie? - Basior wyglądał na lekko zdezorientowanego.
- No, tam skąd przybyła ta wataha. Przecież aktualnie to właśnie ona jest najmłodsza na Ziemi Wojny.
<Anonymous?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!