niedziela, 21 lutego 2016

Od Black Orchid - C.D. Anonymous'a ''Tańczące światła''


Poczułam jak rumieńce dosłownie wypalają się na moich policzkach. Nie spodziewałam się takich słów z jego ust. Może to niewiele jak dla zwykłego wilka... jednak dla mnie zważywszy na moją przeszłość było to bardzo dużo. 
- Dziękuję... - Wyszeptałam próbując ukryć zakłopotany wzrok. - Ty również jesteś wyjątkowy.
- A jeśli mogę wiedzieć... komu ty powierzyłaś swoje zaufanie? - Zapytał samiec nie kryjąc swojej ciekawości. 
- Parze alfa... - Zaczęłam niepewnie. - Silence'owi, tobie i... - Tu moja wypowiedź się urwała. 
- Coś nie tak?
- Wszystko w porządku, tylko... był jeszcze jeden wilk, któremu powierzyłam swoje zaufanie. 
- Był? 
- Tak, mogę o nim nie mówić? - Zapytałam z nadzieją w oczach. 
- Oczywiście, nie mogę cię do tego zmusić. 
- Dzięki... wiesz, chyba powinniśmy się niedługo zbierać. - Wyszeptałam spoglądając w bezchmurne niebo. 
- Jak teraz wyjdziemy to będziemy mogli się pochorować. - Zażartował samiec spoglądając na mnie. 
- Mam na to swój sposób. - Powiedziałam wychodząc z jeziorka. 
Położyłam łapy na swojej sierści i poczęłam kumulować całą wodę i zamieniać ją w grot lodowej włóczni. Po kilku sekundach całe ciało jak i sierść były suche, a przyjemnie ciepło powoli rozchodziło się po całej powierzchni skóry. 
- Nie spodziewałem się takiego rozwiązania. - Zaśmiał się basior wciąż mocząc się w ciepłej wodzie. 
- Wychodź. - Powiedziałam rozkazującym tonem, co wywołało salwę śmiechu u basiora. 
Położyłam łapy na jego klatce piersiowej i po raz kolejny poczęłam tworzyć lodową broń. Czułam jak łapy zaczynają mi drzeć... Anonymous również musiał to poczuć... 
- Gotowe. - Wyszeptałam ukazując basiorowi ostry, zimny czubek. 
- Black, odprowadzić cię?
- Moja jaskinia nie jest daleko, ale jeśli ci się chce... 
- Więc prowadź. - Zarządził kierując się za mną na zbocze, po którym wspinaliśmy się kilka godzin temu. 
Całą droga zajęła nam maksymalnie czterdzieści minut. Całą droga przeszła nam na śmianiu się, rozmowie, małej gonitwie i różnych pomysłach tego typu. Stanęliśmy pod wejściem do mojego aktualnego miejsca zamieszkania. 
- Chcesz wejść? - Zapytałam spoglądając przez ramie na samca. 
- Nie, nie dzisiaj. Jest już za późno. 
- Dobrze więc... Dziękuję Anonymous, świetnie się dziś bawiłam i nie ukrywam, że z wielką chęcią jeszcze gdzieś z tobą wyjdę. 
- Również mam taką nadzieję. - Powiedział basior powoli się odwracając. 
Po raz pierwszy w swoim życiu nie zawahałam się w jednej decyzji... po raz pierwszy byłam pewna tego, co chcę zrobić. Podbiegłam do samca.
- To za cały włożony trud i poświęcony mi czas... - Wyszeptałam składając szybki pocałunek na jego policzku. Dość szybkim krokiem wróciłam do jaskini, jeszcze machając mu na odchodne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!